Polska ŻENADA - 1000 miesiecznie za urodzenie dziecka
Dziś zdałam sobie sprawę z kilku absurdów polskiej rzeczywistości... Od kilku dni burzy się we mnie z powodu pewnej ustawy, o której już zapewne też słyszeliście.
Tysiąc złotych dla bezrobotnych matek przez rok po urodzeniu dziecka. To pewnie 80% od najniższej krajowej.
Dużo? Niedużo? Dla mnie bardzo dużo! Za co? Za darmo! Za nic! Za urodzenie dziecka? Wychowanie go?
A co potem?
A co potem? Przecież po roku dziecka i tak nie przyjmą do państwowego żłobka, bo matka nie pracuje, albo w ogóle go nie ma (żłobka w okolicy). Matka zostaje z dzieckiem w domu i nadal nie ma tego tysiąca, bo co zrobiła z pieniędzmi, które dostała od państwa? Wydała na siebie, na swoje życie. Chyba powinna w siebie zainwestować, zdobyć nowe uprawnienia, skończyć szkołę, zrobić kursy, szkolenia? Ta... Na pewno...
Na co ten tysiąc?
Dziecko do ukończenia roku (mnie) nie "kosztuje" 1000 zł miesięcznie. Ubranka można kupić w lumpku. Jeśli się nie pracuje, i idzie po zasiłek, tym bardziej.
Jakby się dobrze postarać, to wyprawę można ogarnąć za 2 tysiące kompletną (z łóżeczkiem, wózkiem, ciuszkami, a nawet bajerami). Wiem, bo sami wydaliśmy coś "koło" tego.
Inne potrzeby Malucha ograniczają się do pół roku do jedzenia i kupania. Powiecie, że trzeba mleko? Gówno prawda! Większość kobiet może karmić piersią, a nie chce. Nawet te, które "na chleb nie mają" karmią z butelki, bo "Bebiko z MOPSu dostaną" o.O. To jest normalne? Nie wspomnę już nawet, że żadna się nie zainteresuje wielorazówkami, bo to to trzeba prać!
A po pół roku?
No wtedy to dziecko zaczyna jeść... Jakby nie patrzeć i nie wyliczać, matka przed porodem coś jadła i piła, więc tysiąc powinna poświęcić na dziecko. Nikomu nie będę wyliczać. Kilka tysięcy z tych pieniędzy, mogłaby przeznaczyć na to, żeby zdobyć kwalifikacje do pracy. Która tak zrobi?
Zamiast tysiąca
Czy nie można by wymyślić tego sensowniej? Dać tym, którzy potrzebują wykształcenia? Dać tym, którzy potrzebują na opiekunkę? Dlaczego ZNÓW chcą dać tym, którzy sie opierdzielają?
Nie mówię oczywiście o osobach pracujących na zlecenie czy o dzieło, to zupełnie inna para kaloszy, choć niejednokrotnie jest tak, że SAMI rezygnują z płacenia "ZUSu", żeby więcej dostawać na rękę? A mi z pensji zabierali, co miesiąc kilkaset złotych!
Zamiast tysiąca dla niepracujących może darmowy żłobek dla wszystkich? Albo miejsce w przedszkolach dla dwulatków? To za dużo?
Bo za dużo widziałam
Dlatego się nie zgadzam, i dlatego teraz krzyczę NIE! Widziałam patologię, ludzi, któzy "zrobią se następne", żeby wiecej rodzinnego dostać. Widziałam też takich, którzy zapierdzielali jak mróweczki i przekroczyli dochód o 20zł rocznie i żadnego zasiłku nie dostaną... Widziałam takich, którzy na wspomnienie o pracy pod sklepem z piwkiem w ręku mówili, że mają chory kręgosłup, i nie popracują. A nawet takich, którzy nie potrafili wyjąć z auta dowożącej kobiety "darów" (dla ich dzieci).
A teraz o mnie
Jak wiecie, dużo nie mam. Oboje z Menżem pracujemy na to co mamy, choć nie ukrywam, że pomoc najbliższych się przydaje. Menżu od razu po studiach do pracy (rodzice trójkę dzieci z normalnych pensji wykształcili). Pomimo przenosin ze Szczecina do Poznania, pracę znalazł w ciągu miesiąca. Można? Można!
Ja? Również z trójki rodzeństwa. Mama sama! (plus część alimentów od komornika) doprowadziła trójkę dzieci do dorosłego życia (skończyliśmy szkoły, jakie chcieliśmy). Ja zaczęłam pracę już po pierwszym roku studiów jako pomoc domowa na 1/3 etatu. Potem wakacyjne praktyki, staże. Na 5 roku zaczęłam pracę w biurze projektowym i już wtedy odkładaliśmy na budowę.
Ciągle płaciliśmy za mieszkanie, nie chcieliśmy topić kasy w wynajmie. Kiedy tylko dostałam umowę na stałe (w czerwcu), zaczęliśmy z kredytami i budową. Wcześniej, choć bardzo chcieliśmy, nie myślałam o dziecku, nie wyobrażam sobie z pełną świadomością zajść w ciążę, by wyciągnąć 12 tys. od Państwa. Rok później urodziła się Zosia.
Żyjemy z miesiąca na miesiąc, każde pieniądze wkładając w dom. Nie jest lekko, ale ciągle brnie do przodu. Każdego dnia zastanawiam się, gdzie i jak mogę dorobić. Myślę o tym jak wrócić do pracy i zapewnić dzieciom przyszłość. Nie czekam, aż mi ktoś da! Dlatego dla mnie takie zasiłki, to żenada.
Żenada!
Żenująca jest ta ustawa. Nie tylko sam pomysł, ale i to, że to wchodzi w życie!
Żenujące jest to, że dadzą tysiąc za siedzenie w domu, a ja będę się martwić, czy Zośka jako dwulatka zostanie przyjęta do przedszkola.
Żenujące jest to, że łatwiej dostać na Bebiko z MOPSu, niż otrzymać poradę w poradni laktacyjnej (bo takich darmowych nie ma).
![]() |
Zdjęcie pochodzi ze strony, na której również przeczytacie o omawianej ustawie |
To sobie ulżyłam... Ciekawe, czy ustawa zostanie wprowadzona, czy jednak odpuszczą... Nie tędy droga...
też jestem bardzo ciekawa czy wprowadzą tą ustawę
OdpowiedzUsuńCo do darmowych poradni laktacyjnych - u mnie w mieście działa darmowa ;) Fakt faktem od niedawna, ale już jest.
OdpowiedzUsuńDostać tysiaka za siedzenie w domu? Szaaaał też bym tak chciała ;] Szkoda tylko, że właśnie dzięki tej ustawie "patologia" będzie "robiła"sobie dzieci dla kasy. To będzie masakra!
Faktycznie zamiast tego tysiąca kaźdemu niepracującemu powinni dać więcej miejsc w przedszkolach. Właśniejestem na etapie zapisywania córki. Formularz wypełniony, teraz czekam na decyzję czy przyjęta czy też nie .. Znajac życie nie przyjmą bo mąż pracuje a ja na macierzyńskim jestem i opiekuję się 2 miesięcznym synkiem.
Głupi ten kraj .... głupi . ;/
Ehh Polska, za dwa dni zawitam na te mazurki, kiełbasy etc :D
OdpowiedzUsuńOd 3 roku życia dla dzieci należy się DARMOWE!!! przedszkole. Opłata dotyczy tylko wyżywienia i zajęć dodatkowych, których uczestnictwo jest dobrowolne.
OdpowiedzUsuńBudujaca widziała dużo! Przeżyła dużo i wie, że nie można czekać, aż z nieba poleci. Ona sama miała nianię i w domu i taką, do której się zawoziło - potem przedszkole. Ale zna również takich, co dnia w zyciu nie przepracowali a do pracy isć nie mogą bo 3 dzieci mają (najmłodsze 10 lat i babcia w domu) Nazywam to "towarzystwo *naleznych - im się wszystko NALEŻY!!!
Mnie też ciekawi czy ta ustawa wejdzie, bo jak tak to pewnie sama z niej skorzystam! ;)) Jednakowoż uważam, że powinny być jakieś kryteria, nie powinni każdemu dawać tego tysiaka. Ja pracuję, od przeszło roku pracuję wcześniej z Martynką na kolanach, teraz jak nie jest chora to mam 6h jak jest w przedszkolu na szybkie nadrabianie zanim znów się rozchoruje. Pracuję z umową z tych tak zwanych śmieciowych, bo to taka specyfika pracy jest. I z tego względu nic mi się nie należy po porodzie - tylko dlaczego, skoro też codziennie pracuję, nieraz po nocach siedzę, a nie mogę iść do innej pracy bo mi młoda non stop choruje i nie ma kto z nią wtedy zostawać... Ja bym jeśli już, to właśnie dawała tym, które mają umowy z tych śmieciowych - zlecenia, o dzieło, czy jakie tam jeszcze są. Tym, co chcą pracować, a nie siedzącym w domu jak to się mówi patologiom, gdzie będzie co rok to prorok bo tysiaka przez 12 miesięcy za darmo dają. Jakieś kryteria niech wprowadzą jeśli już takie ustawy mają być.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ona nie przejdzie, nie ma na to pieniędzy w budżecie to raz, a dwa, tak jak Ty wolałabym mieć zagwarantowane miejsce w przedszkolu dla mojego trzylatka (w tym roku go zapisuję, miejsc 14 w tym przedszkolu, które wybrałam), albo właśnie porady laktacyjne, więcej wizyt WYKWALIFIKOWANYCH położnych, które pomogą w każdej sprawie.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o pieniądze to uważam, że kobieta, która się decyduje zostać w domu z dzieckiem, wychowywać je, dbać o dom powinna dostawać najniższą krajową, bo też praca!
cieżki temat. nie zagłębiałam się w to aż tak. jakoś mi to wisi. wiem, że ja nic nie dostanę wiec olałam temat.
OdpowiedzUsuńale czytajac dalej zdałam sobie sprawe jak w podobnej sytuacji jestesmy wiesz??
moj maz (z 4 dziecia) ja (z 3 dzieci) oboje z wykształceniem, oboje pracujemy od szkoły średniej. żeby do czegokolwiek dojść samodzielnie bez pomocy rodziców np na wesele ja musiałam wyjechac do norwegii w truskawki zeby zarobic na skromne 60 osobowe przyjecie weselne. zeby kupic dzialke poswięcilismy wszystko z "kopert" z wesela a drugą polowe sumy wziełam w pracy z kasy zapomogowej.
jak spłacilismy działkę i dostałam umowe na stałe szybko po kredyt do banku na budowe domu. w miedzy czasie kazda suma szła na leczenie niepłodnosci. 3 lata walczylismy zebym zaszla w ciaze. dom postawiony. mieszkamy w nim, mamy Majusię. ale łatwo nie jest. żyjemy z miesiaca na miesiac. bez oszczedzania. starcza na zycie teraz. nie wiem co bedzie za rok lub dwa.
od panstwa dostalismy 1 tys becikowego. ja za miesiac musze wracac do pracy i juz wiem ze wroce po wypowiedzenie bo moje kochane wladze miasta zdecydowały ze nasze jarocinskie przedszkola nie bede panstwowe. wiec trzeba zlikwidowac i porobic prywatne. polowa nauczycieli straci prace. rodzice beda plaicic kokosy za dziecko w przedszkolu..
rzygać i ryczec mi sie chce na zmianę... nie wiem co robic. dzis pisałas CV by szukac nowej pracy. najprawopodobniej juz nie w zawodzie bo w naszej gmienie oswiata jest juz w 80% prywatna i tam sie pracuje jak sie ma znajomosci..i plecy.
małe dziecko, kredyt na dom a panstwo zabiera mi miejsce pracy. taka jest polityka prorodzinna. czasami jestem na siebie zła, ze nie mialam odwagi stad wyjechac...
Wydaje mi się że ta ustawa jest tylko pretekstem do postawienia krzyżyka na wyborach a potem i tak się nic nie zmieni.
OdpowiedzUsuńbto ze sie nalezy to nie znaczy, ze sa miejsca dla tych dzieci. Obecnie jest obowiazek przyjac wszystkie 4latki do przedszkola, zostaja jeszcze niektore szesciolatki i pieciolatki. I w tej syt. np. u nas w przedszkolu w orzyszlym roku moze nie byc miejsc dla trzylatkow w ogole... Druga kwestia, ze wlasnie tymi miejscami tez rzadza absolutnie bezsensowne kryteria i czesto rodzina gdzie oboje rodzicow pracuhe nie moze liczyc na miejsce, poniewaz nalezy sie ono wg panstwa bardziej samotnej matce, ktora tak naprawde zyje w konkubinacie i ciagnie.dodatkowo kase od panstwa z mopsu... :-/
OdpowiedzUsuńNam rodzice troche pomogli na start ale mamy ogromny kredyt na 30 lat. Nie rozumiem tego bo to że my chcemy pracowac to znaczy ze sobie radzimy to i z dzieckiem sobie poradzimy. Zdecudowanie powinni te pieniądze przeznaczyć na żłobki i przedszkola ja do pracy wracam w sierpniu i bede musiala opiekunke wziac dla Ulki bo u nas nie ma żłobka dla takich maluszków.
OdpowiedzUsuńNa cały Jarocin jest jeden oddzial żlobkowy gdzie jest 20 miejsc a dziecko i tak musi miec 15 miesiecy.
U nas tez nie ma poradni laktacyjnej nie mialam sie kogo poradzic dopiero dziewczyny na moim fb mi dały wsparcie i dobre rady.
Niestety taka ustawa bedzie poglebiac patologie zrobie sobie kolejne dziecko i przez rok bedzie 1000.
A wszyscy oceniają tą ustawę od razu z tych złych stron, a to po prostu zazdrość, że ktoś kto siedzi w domu dostanie kasę za nic, wcale to nie tak, to co od razu jak ktoś jest bezrobotny to od razu patologia zła rodzina itp.. Jest masa normalnych kobiet z normalnych rodzin które są bezrobotne bo w naszym kraju cięzko z pracą, nawet jeżeli ma się dobre wykształcenie to ciężko prace dostać, i co ma zrobić taka kobieta która nie ma pracy a marzy o dziecku ale nie może sobie na nie pozwolić bo jej nie stać? Sama jestem takim przykładem w młodym wieku od razu po szkole zostałam mamą , nie pracowałam i nie należało mi się żadne macierzyńskie itd, a o zasiłku rodzinnym mogłam tylko pomarzyć, bo dochód mojego partnera był za wysoki dosłownie o kilka złotych, ale teraz to pewnie powiecie że jestem nie odpowiedzialna bo najpierw mogłam pójść do pracy a potem mieć dziecko.
OdpowiedzUsuńWszyscy od razu negatywnie patrzą na tą sprawę na to że wreszcie państwo wymyśliło jakąś pomoc, to tu od razu takie zło itp.
Spójrzcie na to też z innej strony, bo co mi po tym jak państwo zrobi darmowe żłobki i przedszkola jak ja nie będę miała pracy, to co mi po tym że dziecko będzie w żłobku a ja w domu?
Są też złe strony tego, ale jak patrze to wszyscy co najmniej 99 % społeczeństwa od razu negatywnie ocenia tą ustawę nie przemyślając wszystkiego. to jest tylko i wyłącznie moje osobiste zdanie w którym nie chce nikogo obrazić. Pozdrawiam.
A ja jestem za, z tego względu, że sama chętnie powieksze rodzinę i skorzystam z pomocy. Może to egoistyczne podejście ale trudno.
OdpowiedzUsuńNie uważam swojej rodziny za patologie. Zdecydowaliśmy, że nie wracam do pracy do czasu aż Młody nie pójdzie do przedszkola chyba, że będzie kryzys finansowy. A jeżeli zostaje w domu, mogę poświęcić czas synowi, urodzić drugie dziecko i dodatkowo dostać wsprcie od państwa. Why not?
A ja Ci powiem, ze tak pokombinowaliśmy, że nas wyprawka nie kosztowała wiele więcej niż tysiąc zł, z wózkiem- nowym! ;)
OdpowiedzUsuńTylko niektórzy może chcą właśnie posłać dziecko do przedszkola, by iść do pracy, a też nie mogą, bo nie ma miejsca dla ich dziecka... Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, by dziecko kogoś, kto nie pracuje dostało się do przedszkola... Bynajmniej w mojej okolicy. ZAWSZE pierwszeństwo mają dzieci, których oboje rodziców pracują.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem trochę Twojego podejścia, Budująca Mamo.... Teraz piszesz, że matki dostaną tysiąc zł za nic, za siedzenie w domu i nicnierobienie. Ale gdyby Tobie ktoś zarzucił, że siedzisz w domu i nic nie robisz to czy byś się z tym zgodziła? No chyba nie. Kobieta, która siedzi z małym dzieckiem w domu przecież pracuje. Nie mówię tu o patologiach. Ciągle blogosfera o tym trąbi. Każda pisze, że "jak to my nic nie robimy?Nie siedzimy w domu i się nie opierniczamy"
OdpowiedzUsuńNie do końca zgodzę się z Twoim podejściem. Nie każdy ma w dzisiejszych czasach tyle szczęścia, żeby znaleźć pracę z porządną umową. Mi na przykład się nie udało, chociaż skończyłam dobre studia, musiałam tyrać na umowę zlecenie, a teraz urodziłam dziecko i nie mam żadnych praw... To jest sprawiedliwe?
I żeby było jasne, szczerze mówiąc wisi mi ten tysiąc, bo na szczęście mąż bardzo dobrze zarabia, ale mam zupełnie inne podejście do tej sprawy niż Ty.
Pod warunkiem, ze nie udaja samotnych matek/samotnych ojcow, w rzeczywistosci bedac we dwoje
OdpowiedzUsuńSzkoda nerwów na to co wymyślają ci na górze, żeby oni przeżyli za te pieniądze co my to by wiedzieli jakie ustawy wprowadzać w życie.
OdpowiedzUsuńAno właśnie... Ale to już ich sumienie. Ja na przykład nie mogę dać mojego dziecka do przedszkola i iść do pracy, bo mąż pracuje a ja nie, więc nie pracujemy oboje i nas to dyskwalifikuje... Więc jak do cholery mam tę pracę zacząć? Nie mam pod nosem dziadków dziecka... Takie to już pokręcone w tej naszej Polsce. Dlatego zgadzam się z tym, że przedszkola powinny być bardziej dostępne dla dzieci...
OdpowiedzUsuńA jakbyś dostała tysiąc przez pierwszy rok życia dziecka, to też by to nic nie zmieniło. i o to chodzi, że ta ustawa wcale nic nie zmieni, nie poprawi, bo poprawić trzeba od początku, a nie od końca!
OdpowiedzUsuńNo właśnie bezpłatne przedszkole jest 6 godzin, i nie zawsze będzie miejsce w przedszkolu - niestety...
OdpowiedzUsuńPrzecież, jeśli masz macierzyński, to masz i umowę o pracę, jesteś zatrudniona, dlaczego nie składałaś do przedszkola?
OdpowiedzUsuńWarto pomyśleć o swojej firmie i opłacać ZUS, wtedy można pobierać chorobowe, jeśli opłacało się składki i zasiłek macierzyński.
OdpowiedzUsuńA brak jakichkolwiek kryteriów oznacza, że jeśli mąż zarabia bardzo dużo, a kobieta tak po prostu sobie nie pracuje, to też dostaną.
to też prawda, ale niekoniecznie przez pierwszy rok, skoro po roku i tak nie ma szans na żłobek
OdpowiedzUsuńOkropne to! Ale na pewno coś wymyślisz! Nie wiem, jakim prawem zamykają przedszkola państwowe, skoro i tak już tak ich mało :(
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o podobieństwa, to też zbieraliśmy na wesele na 60 osób <3
Prawda jest taka, że nie ustawa jest problemem, ale problem zaczyna się dużo dużo wcześniej
dokładnie, bo problemów jest mnóstwo, od systemu opieki nad dziećmi, przez system kwalifikacji, system umów i płac...
OdpowiedzUsuńMoim osobistym zdaniem, jak się chce pracować, to się pracę znajdzie. W sklepie, biedronce, czy mc donald'zie. Można pracować na umowę zlecenie, a można założyć firmę i wykonywać tą samą pracę opłacając sobie składki. Myślę, że (jak to juz ktoś napisał) znów pomaga się nieudolnym, zamiast doceniać zaradność
OdpowiedzUsuńZupełnie nie o to chodzi! Chodzi o tych, co tą ustawę wykorzystają i takich, którzy celowo nie pracują, bo po prostu im się nie chce.
OdpowiedzUsuń:) Ja tak z czapy rzuciłam. My mieliśmy sporo używanego, a ciuszki po całej rodzinie. Na prawdę ja nic nie kupiłam prawie ;) A jaki macie wózek? Moim zdaniem zawsze można lepiej i taniej :D ale niektórym się nie chce!
OdpowiedzUsuńNie chcę nikogo oceniać, ale nie rozważałaś założenia firmy i opłacania odpowiednich składek? Mogłabyś robić to samo, a po prostu odprowadzać składki. Ja też mogłam szefa poprosić o zlecenie, dostawałabym więcej kasy, ale co z tego, skoro nie miałabym teraz nic?
OdpowiedzUsuńJa sama wcześniej (za godzinę) miałam więcej niż potem na umowie, ale zrezygnowałam z tego na koszt doswiadczenia zawodowego i właśnie możliwości umowy.
To bardzo ważne, o czym piszesz! Przecież każdy pracujący na zlecenie, mógłby otworzyć firmę, płacić wieksze składki i mieć prawo do choroby czy świadczeń po urodzeniu dziecka.
OdpowiedzUsuńnaprawdę? masakta!
OdpowiedzUsuńno to to przy okazji...
OdpowiedzUsuńNajpierw chcę odbyć rozmowę z pracodawcą o inną umowę, nawet kosztem mniejszej wypłaty. Ale to dopiero jak już minie ten trzeci miesiąc. A o własnej firmie myślałam już kiedyś, przeraża mnie tylko wysokość składek jakie trzeba opłacać aby na macierzyńskim później coś sensownego dostać - sensownego, to znaczy minimalne ;)) Bo podobno jak się płaci preferencyjny zus, to się należą grosze - tak mi znajoma doniosła.
OdpowiedzUsuńMam to samo zdanie co autorka.
OdpowiedzUsuńPierwsza strona: Mieszkam 70km od rodziny (bacie, dziadki, ciocie, wujkowie i rodzeństwo) na wielkopolskiej wsi w której poza 40domami w których skład wchodzą gospodarstwa rolne, sklepem i kościołem nie ma totalnie nic. Droga, chodnik jakieś tam boisko i to wszystko z atrakcji (no w listopadowe święta to jeszcze cmentarz).
No i w mojej sytuacji mógłbym napisać, że dolina, syf i perspektyw brak... ale nie.
Druga strona: Autobus PKS do jednego większego miasta, autobus komunikacji gminnej do jeszcze innych dwóch większych miast i autobusy pracownicze dużych zakładów pracy odwiedzają moje zadupie codziennie. W czasach szkoły średniej zrobiłem prawo jazdy bo to daje niezależność mobilność i jak się okazało w przyszłości możliwość pracy.
Mógłbym jak grono sceptyków przedstawić sytuacje tylko z jednej-pierwszej strony i powiedzieć, że w takiej sytuacji bez perspektyw ta ustawa to dla mnie ratunek. Ale czy naprawde? 1000zł co miesiąc przez rok - bajka. Co potem? = dupa!!! a dziecko zostaje i koszta rosną bo wiadomo żłobek, przedszkole opiekunka czy cokolwiek to koszt plus wyżywienie oraz ubranie a dzieciaki rosną jak na drożdżach.
A kluczem do sytuacji jest po prostu chęć. Gdybym nie zrobił prawa jazdy nie pracował bym tak gdzie pracuje. Gdybym nie zapierdzielał sezonowo w wakacje to bym nie miał za co zrobić prawa jazdy. Gdybym nie zapierdzielał na przysłowiowym "zmywaku w Anglii" to bym nie kupił komputera który służył mi na studiach. Gdyby mi się nie chciało brnąć przez kolejne egzaminy na studiach to nie skończył bym ich a co za tym idzie nie miał bym tej stabilnej pracy tylko gorszą i pewnie jeszcze byśmy się nie zdecydował na dzieci tylko pracowali dalej aby zapewnić im byt - nie dobrobyt a byt.
Irytują mnie trutnie, które wychodzą z założenia, że wszystko się należy... błąd. Na wszystko trzeba zapieprzać jak pszczółeczki a ten tysiąc może dać tylko nielicznym rzeczywiście szanse a całej reszcie trutni zapewni stałą dostawę gotówki do konsumpcji.
Moim zdaniem Blog to praca a wręcz Firma i to firma z pasją. Robi się to co lubi i jeśli się znajdzie ktoś kto komu się to podoba albo ktoś kto chce nawiązać współpracę to wielki plus. Satysfakcja i pożytek to połączenie idealne. Moim zdaniem Blogerzy poświęcają masę czasu na dzielenie się swoim światem, spostrzeżeniami i dyskutując na ważne lub mniej ważne rzeczy. A przecież ten czas można by spożytkować w inny sposób np. rodzina, dorobienie czyli przysłowiowe skręcanie długopisów.
Ale ze mnie się wylało :) Pozdro pszczółeczki
Wiesz co, dużo na ten temat wie @PasjoMatka :) Ona sama sporo o tym pisała i z pewnością pomoże :D
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o rozmowę z szefem, to dobry pomysł. Jeśli będzie widział Twoje zaangażowanie, na pewno uda sie coś rozsądnego wymyślić ;)
Ja w ogóle nie miałam wyboru czy umowa zlecenie czy umowa o pracę. To raz. A dwa, że założenie firmy też wymaga środków finansowych, których wówczas nie miałam...
OdpowiedzUsuńA miałam pełne prawo chcieć mieć dziecko, bo gdybym, czekała aż mi się sytuacja finansowa ustabilizuje to pewnie musiałabym zdecydować się na nie grubo po trzydziestce.
Tak jak pisałam, nie chodzi mi o to, żeby ta ustawa weszła, wcale nie jestem za, bo gdzieś wyżej pisałam też, że wolałabym posłać dziecko do przedszkola, a nie mam takiej możliwości. Chodzi mi tylko o to jak podeszłaś do kobiet, które "siedzą z dzieckiem w domu i nic nie robią". Ty też nic nie robisz? Leżysz i pachniesz?
Pozdrawiam
Tak, każdy ma kasę na to, żeby zakładać firmę... Masz bardzo nieobiektywne podejście do życia. Wszystkich do jednego wora.
OdpowiedzUsuńCiekawe jakby to było gdyby wszyscy ludzie zakładali firmy. I kto by u nich pracował, skoro potencjalni pracownicy również by zakładali firmy...
Skoro chodzi Ci jedynie o grupę, którą nazywasz "patologią" to chyba powinnaś to wyraźnej w tekście zaznaczyć, bo ja odniosłam wrażenie, że piszesz o wszystkich matkach, które przed urodzeniem dziecka nie pracowały na porządną umowę i nie dostają teraz żadnych świadczeń. Sorki, ale ja też poczułam się jak "patologia"... A nigdy przed pracą nie uciekałam i pracowałam jeszcze jak byłam dzieckiem, na weekendach i w wakacje. Bardzo mnie uraziłaś tym tekstem, mimo że wcale nie popieram tej ustawy.
OdpowiedzUsuńnie takie firmy chodziło. Np sprzątaczka zakłada firmę jednoosobową i wystawia rachunek pracodawcy za wykonane usługi. Tak teraz funkcjonują np. w szpitalach.
OdpowiedzUsuńZawsze masz prawo chcieć mieć dziecko. Ale obojętnie czy z dzieckiem, czy bez w domu wykonuje się pracę. Urlop macierzyński (jak sama nazwa wskazuje) jest urlopem od pracy zawodowej. Jeśli ktoś decyduje się na pozostanie w domu z własnej woli (i o tą sytuację mi chodzi, bo moim zdaniem, jeśli się chce pracować, to się pracę znajdzie), to jeśli dziecka nie ma, nikt mu nie płaci, a jak ma, to już ma dostawać? Wszystko rozbija się o to, że to ma być na końcu sznureczka, zamiast na początku. Piszesz, że wolałabyś przedszkole - ja też, dlatego o tym piszę. Wolałabym żłobek, przedszkole... Wolałabym, żeby kobieta zamiast dostawać mleko modyfikowane miała możliwość skorzystania z porady laktacyjnej. Żeby matki zamiast kombinować, jak rozpocząć pracę, miały dostęp do żłobka czy przedszkola i możliwość podjęcia pracy.
OdpowiedzUsuńJa kiedy tylko mogę pracuję. nie pamiętam, kiedy w dzień poleżałam ;)
Bo w Polsce nie wspiera się normalności tylko patologię. Jeśli ta ustawa wejdzie w życie to ciekawe co zrobią ze wzrastającym wskaźnikiem bezrobocia?
OdpowiedzUsuńMoje stanowisko znasz, choć ten tysiąc mógłby nieco podratować tyłek "wpadkowiczom", to nie zachęci do prokreacji zdrowo myślących osób a jedynie patologię, która uczyni sobie z tego sposób na życie...
OdpowiedzUsuńJa cały czas mam nadzieję, że nie wejdzie, że to tylko kiełbasa wyborcza, bo plany są na przyszły rok, czyli "jeśli NAS wybierzecie, to MY wam w przyszłym roku damy" i w ten sposób już zdobywa się jakiś elektorat... Mam nadzieję, że nasi rządzący pójdą w końcu po rozum do głowy i uświadomią sobie, że rodzicielstwo nie kończy się na porodzie i okresie niemowlęctwa dziecka.
Pewnie, że (zazwyczaj) jak się chce, to się prace znajdzie, ale myślę, że warto pamiętać, jak indywidualna jest każda historia. Jeśli nie masz kogoś do pomocy, to co Ci po pracy w Mc Donaldzie, gdzie musisz liczyć się z pracą na zmiany i w weekendy, a żłobek/przedszkole masz raz, że od poniedziałku do piątku, a dwa- w konkretnych godzinach. To raz, dwa- z tego co mi wiadomo, to w wielu państwach ten socjal dla niepracujących matek jest, i nikt go nie neguje. Zrównanie każdej matki, która mogłaby z niego skorzystać z patologią, albo z nieudolnymi wydaje mi się grubą przesadą Weronika. Faktem jednak jest to, że tak jak piszesz- w naszym kraju nie docenia się zaradności, ale obie wiemy, że w tym kraju wszystko jest chore. Osobiście, gdyby taka ustawa weszła w życie wcześniej, to nie miałabym nic przeciwko- mimo, że ani nie mam się za patologię, która "machła" se drugie dziecko dla tego tysiaka, ani za nieudolną. Jestem mamą, która CHCIAŁA być z dziećmi w domu, i CHCIAŁA mieć dzieci, mimo, że przy planowaniu drugiego, pracy nie miała. I myślę, że takich mam jak ja wcale nie jest tak mało. Tak sobie myślę, ile by się dzieci w tym kraju rodziło, gdyby decydowały się na nie tylko pracujące kobiety...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tędy, czy nie tędy droga... Temat jest trudny, ale jaki temat w tym kraju trudny nie jest? U nas trzeba byłoby chyba cały system od nowa stworzyć, wtedy może mielibyśmy normalnie...
A tak poza tym- spokojnych, radosnych i rodzinnych Świąt!
Ja niestety odniosłam podobne wrażenie- że wszystkie mamy, które by skorzystały, to śmierdzące lenie, albo patologia.
OdpowiedzUsuńA co do tego, że chodzi o konkretnych ludzi- Werka, przecież tak jest ze wszystkim. Zawsze znajdzie się ktoś, kto albo wykorzysta lukę w prawie (ale tego akurat nie potępiam, raczej zazdroszczę tym, co potrafią ją znaleźć :)) albo połaszczy się na takiego "tysiaczka" i to nie tylko w kwestii tej ustawy o wspomaganiu bezrobotnych matek.
Myślę, że warto też pamiętać o tym, że nie każdy musi chcieć zakładać własną firmę. Ja wiem, że czasy są takie jakie są, trzeba iść z duchem czasu, no ale nikt mnie nie przekona, że każdy się do tego nadaje. Są ludzie, który wolą pracować dla kogoś, nawet jeśli im się to mniej kalkuluje.
OdpowiedzUsuńZenujacy jest twoj wpis. Ustawa moim zdaniem jest swietna, nie kazdy kto jest bezrobotny jest hmmm nieodpowiedzialny? Sama chetnie skorzystan z takiego dofinansowania, teraz mam umowe zlecenie bez szans na umowe o prace (kontrakty) bardzo bym chciala miec dziecko, a te tysiac zl pozwoli mi choc chwile nacieszyc sie macierzynstwem bo z chwila kiedy pracodawca dowie sie o ciazy ja ide na bruk. Zero przychodu do mojego budzetu
OdpowiedzUsuńPomaga nieudolnym.??? W ogóle tego nie rozumiem....
OdpowiedzUsuńale widzę że własnego zdania zbytnio wyrazić nie można bo i tak będzie ono skomentowane na swoje i już....
Nie kazda bezrobotna matka jest patologia. Ciesz sie ze masz na chleb i dom , inni tego nie maja czesto nie z wlasnego wyboru. Mama wiekszosc zycia byla bezrobotna bo nikt jej zatrudnic nie chcial bo miala nas 3! O prace jest trudno i to bardzo. Od kilku lat nie moge zadnej znalezc. Odlubiam i zycze powodzenia mimo to
OdpowiedzUsuńTa ustawa również bardzo mnie bulwersuje... Mnie uczciwie pracującej matce nic nie dali. Sama zapraciwałam zakasając rękawy. Mam trójkę dzieci i też się budujemy. Co jak co, ale pamiętajmy na tych nierobów robimy my pracujący. A tysiąc złotych to na prawdę dużo pieniędzy, bo jeszcze nidawno zarabiałam najniższą krajową... A kobieta rezygnujaca z pracy na rzecz urlopu wychowawczego dostaje 400zl.
OdpowiedzUsuńA ja się kompletnie z tymi wypowiedziami niezgadzam,może Wam te pieniądze się nieprzydadzą ale poniektorym bardzo.Ja pracowałam 10 lat urodziłam jedno dziecko ,po roku drugie i niestety choć chciałam wrócić do pracy nie miałam tak dobrze jak większość,babcie w domu lub ktokolwiek kto mógłby pomóc przy dziecku,a na dodatek teściu po wypadku gorszy niż małe dziecko.teraz chłopcy zaczęli szkołe nawet gdy bardzo chciałabym iść do pracy nawt niema mi kto zaprowadzić lub przyprowadzić ich ze szkoły,teraz jestem w ciąży i niech mi ktoś nie pierdoszy że dostane pieniądze za opierdalanie się,bo niektórzy chcą iść do pracy tylko niemają takiej możliwości
OdpowiedzUsuńJa też się z tym zgadzam,też odniosłam wrażenie że każdą matke bezrobotną w ciązy nazwano "patologią" a to nie prawda.mój mąż zapierdala od rana do wieczora i choć bardzo chciałabym wrócić do pracy niemiałam i teraz tym bardziej gdy jestem w ciąży niemam takiej możluwości(a tak w nawiasie zaszłam w ciąże zanim dowiedziałam się o tej ustawie)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony, jako matka "siedząca" w domu wiem, że wykonuję najważniejszy zawód świata i przyjemnie by było dostać taki tysiąc. Ale masz rację z tą patologią.
OdpowiedzUsuńPrzecież kobiety, które mają umowę o pracę też dostają zasiłek macierzyński "za darmo, za nic, za urodzenie dziecka"... Dlaczego te pracujące na umowach śmieciowych często w większym wymiarze godzin miałyby nic nie dostawać? Ta ustawa wyrównuje szanse, pomaga zdecydować się na macierzyństwo małżeństwom, które nie utrzymałyby się przez rok po urodzeniu dziecka z jednej wypłaty, a takich jest mnóstwo. A po roku kobieta może wrócić do starej pracy lub poszukać nowej. Czy to patologia?
OdpowiedzUsuńNo właśnie napisałam, że moja irytacja nie dotyczy kobiet pracujących jakkolwiek. Gorzej, że Ci którzy nie pracują "bo nie", też dostaną, i niestety będzie to rodzić patologię.
OdpowiedzUsuń