Podróżowanie z dziećmi - ABC dla rodziców
Kiedy zostałam Mamą, podróżowanie zupełnie zmieniło dla mnie format. Zawsze lubiłam jeździć nocą, czasem wyjeżdżaliśmy bardzo spontanicznie, zupełnie nieprzygotowani...
Potem urodziła się Zośka i trzeba było dopasować tryb podróży do niej. Choć była bardzo grzeczna w aucie i zawsze lubiła jeździć, to zdarzyło się kilka dość nieprzyjemnych podróży.
Teraz mamy też Szymka, więc logistyka komplikuje się do kwadratu, ale jak na razie podróże przebiegają spokojnie, choć bywało też nieciekawie. Oczywiście to my byliśmy winni. Teraz już wiem, co robiliśmy źle, dlatego chętnie z Wami podzielę się najważniejszymi spostrzeżeniami.
Podróże krótkie
Dla nas nawet wypad do miasta na zakupy to już przejażdżka... Przy krótkich przejazdach warto się zastanowić, czy chcemy, żeby dziecko spało, czy możemy je potem przełożyć bez budzenia, czy mamy możliwość montażu fotelika na ramie wózka, czy zapakujemy malucha w chustę... opcji jest dużo. Pamiętajmy jednak, że fotelik samochodowy nie zastąpi nam wózka czy chusty - dziecko nie powinno w nim przebywać więcej niż 2 godziny na stałe.
Ale dziś skupimy się na podróżach dłuższych, bo o to pytaliście ;)
Kiedy wybrać się w pierwszą dłuższą podróż po raz pierwszy?
Z Zosią pierwszy raz wybraliśmy się około 6-8 tygodni do Dziadków. Takie wypady w podróż około 2 godzinną planowaliśmy na czas drzemek (Zosia dość wcześnie pokazała regularność ;) ). Wtedy byliśmy tylko z Zosią, która na dodatek była na cycku. W każdej chwili mogliśmy się zatrzymać, bo jeździliśmy trasami, a nie autostradami czy "eskami". Zdarzało się karmienie na postoju, albo "w locie" podczas jazdy. Szczególnie wtedy, kiedy chcieliśmy ją "przeciągnąć" - tj. wyjechaliśmy zbyt późno i mała była już zmęczona.
Szymek pierwszy raz do Dziadków wybrał się teraz na święta, czyli niedługo po ukończeniu 2 miesiąca. Podróż minęła nam spokojnie, bez przystanków. Teraz już każde karmienie to musiałby być dłuższy postój, bo z tyłu stoją dwa foteliki, więc dla mnie miejsca już tam nie ma.
O czym należy pamiętać planując wyjazd?
Dopasujmy świat do dziecka, a nie dziecko do świata. Nie próbujmy na siłę przeciągać godziny wyjazdu. Tak naprawdę dziecko będzie lepiej znosiło podróż godzinę przed drzemką, bo spokojnie zaśnie w aucie, niż godzinę po czasie drzemki. Wtedy do auta wkładamy już niewyspanego, rozdrażnionego malca.
Z mojego doświadczenia wynika, ze najlepiej planować podróż właśnie na czas drzemki. Dziecko lepiej ją zniesie. Wybierzmy się właśnie chwilę przed drzemką. Pamiętajmy, żeby maluch był najedzony i przewinięty.
Komfort podróży
Warto pamiętać, że w foteliku dziecko nie ma zbytnio możliwości poruszania się swobodnie, bo fotelik ma być bezpieczny, a nie wygodny, choć teraz naprawdę można znaleźć taki uniwersalny :) Zosi fotelik - Axkid Kidzone właśnie do takich należy, co widać po tym, jak chętnie w nim jeździ :) Dlatego jeśli dużo jeździsz, pomyśl o foteliku trzy razy, zamiast dwóch :)
Poza tym temperatura. U nas w aucie (właśnie ze względu na to, że w fotelikach jest cieplej) dzieci jeżdżą bez kurtek, tylko w bluzach, a temperatura jest ustawiona na 19 stopni. Jeśli jeździmy latem, oczywiście jest cieplej, ale i dodatkowych ubrań nie ma.
Zimą przy krótkich podróżach, ubieramy cienkie czapki, wiosną, latem - nie ;) Podobnie jak my sami nie siedzimy w aucie w czapce ;)
Jeśli mamy bluzę z kapturem, to lepiej, żeby kaptur był na głowie, niż uwierał pod plecami |
U nas w aucie używamy też zasłonek przeciwsłonecznych, dzięki którym nie musimy martwić się o to, że Maluchom świeci po oczach. Kiedy ich nie mieliśmy, ratowaliśmy się pieluchą tetrową przytrzaśniętą oknem.
Nigdy nie przyspieszysz!
To sprawdzone w praktyce (przynajmniej naszej). Jeśli chcesz przyspieszyć, to się nie uda ;) Nie warto cisnąć na siłę... Kiedy widzimy, że dziecko zaczyna być niespokojne, wierci się, wymaga zainteresowania, zróbmy przerwę. Zatrzymajmy się na MOPie, albo w restauracji. Dziecko to też człowiek... Może potrzebuje się przytulić lub podjeść nieco? Zmienić pozycję, rozprostować kości? Odetchnąć innym powietrzem.
Jeśli zrobimy spokojną przerwę (najlepiej ją zaplanować wcześniej po około 2 godzinach podróży), dziecko się naje, poprzytula i zmieni pozycję, zapewne i dalsza część podróży minie bezproblemowo.
A jeśli spróbujemy przeciągnąć i jechać stale np 6 godzin, to pewnie dojedziemy z płaczącym maluchem i kłuciem w serduchu (bo mnie w takich momentach serce boli).
Oczywiście, jeśli dziecko śpi w najlepsze, nie rozbudzajmy go, tylko sprawdźmy, gdzie dalej możemy się zatrzymać :).
Nie ulepszaj na siłę
To nam zepsuło powrót znad morza. Wszystko było dopracowane - Zosia tuż przed drzemką, po basenie (więc wymęczona bardzo), padła od razu po wyruszeniu. Szymkowi chcieliśmy ulepszyć i zamiast wielorazówki założyłam mu pampersa. I co? zamiast jechać 3 godziny, jechaliśmy 4, bo mieliśmy 3 postoje. Za każdym razem go karmiłam, odbijałam, zasypiał i jechaliśmy dalej. Nawet nie pomyślałam, że może mu przeszkadzać za mało na pupie ;) na ostatnim przystanku ubraliśmy otulacz i dziecko spało już do końca ;) Za to Zośka obudziła się na pierwszym postoju i po spaniu.
Zośka w trasie z misiem |
A tu kolejna broń - książeczka :) |
Co warto mieć pod ręką? Czyli nasze Asy :)
Przede wszystkim zabawki. Takie asy z rękawa ;), których nie ma na co dzień, a które bardzo lubi ;) Z nami jeździ grający ko, małpka, panda, dmuchana książeczka i zwykła książeczka. No i kocyk - zabawka idealna :D
Ale ale ;) Nie ulepszaj - nie dawaj wszystkiego na raz ;) u nas sprawdza się metoda małych kroczków. Dajemy zabawki dopiero, kiedy dziecko zaczęło marudzić po wyrzuceniu poprzedniej ;) a w razie mega afery przyjdą z pomocą ulubione smakołyki, ale te dajemy w ostateczności, żeby dojechać do najbliższego postoju :) Zośka bardo lubi przekąszać w aucie, więc przyznaję się bez bicia - to jest nasz sposób na wytrwanie w podróży ;)
Poza tym? Audiobooki, piosenki i inne umilacze czasu :). U nas ostatnio na tapecie Legendy Polskie i Piosenki przedszkolaka :D
![]() |
Nasze dwa Bąble po 3 godzinach podróży - nawet nie wymęczone ;) |
Tak naprawdę każde dziecko jest inne, ale nasze sztandarowe zasady przydadzą się każdemu:
1) dopasuj wyjazd pod dziecko
2) pamiętaj o komforcie i bezpieczeństwie
3) nie ulepszaj na siłę
4) zaplanuj przystanki
5) miej zawsze jakieś asy w rękawie
A jakie Wy macie sposoby na maluchy?
My tez zaprawieni bojach ;-)
OdpowiedzUsuńMaz pracowal 500km od domu i już ok 3m.ż dzieciaki jezdzily do taty :)
Znosily to bardzo dzielnie.
Choc niemieckie autostrady to nieco inna bajka niż nasze rodzime drogi :/
Bezpiecznych drog i szczęśliwych powortow!
Chyba jestem weteranką - kilka razy w roku jeżdżę z Alzacji (wschodnia Francja) na Mazury (północna Polska) z od 1 do 3 dzieci. Jakbym zatrzymywała się do 2 godziny, to ta podróż, która normalnie trwa 15-19 godzin, trwałaby tydzień. :-)
OdpowiedzUsuńŻeby nie oszaleć, z trójką jeździmy zwykle nocą albo na dwa dni. Ale zdarzało mi się kilka razy jechać ciurkiem 19 godzin. Po drodze może 3-4 postoje. Moja córka w pierwszą taką podróż wyruszyła jak miała dwa tygodnie. A potem już regularnie co 2-3 miesiące jesteśmy w Polsce. Dzisiaj ma 2 lata, jej bracia 4 i 8. Dobrym gadżetem podróżnym jest odtwarzacz bajek, kiedy marzymy, żeby chociaż na chwilę zapanowała cisza :-)
U nas zero problemów i postojów. Kuba kocha jeździć. Na początku zasypiał od razu, teraz obserwuje drogę, po czym pada jak ćma. :-)
OdpowiedzUsuńU nas jeżdżenie z Filipem to zawsze była wolna amerykanka, ale o dziwo wszystko szło bardzo sprawnie. A sporo się przemieszczaliśmy. Od częstych wizyt u dziadka 50 km w jedną stronę, po wakacje w Grecji z dojazdem na lotnisko do Warszawy z Lublina, lot i potem dojazd autokarem do hotelu. No i wycieczki autem już tam na miejscu i powrót. Z dwójką na razie mamy na koncie jedną wizytę u dziadka, ale idzie lato więc się szykujemy. Rady bardzo cenne więc sobie zapamiętam ;)
OdpowiedzUsuńPola mogłaby jeździć cały czas. Nie pamiętam kiedy mieliśmy problem podczas jazdy. Ostatnio jest skupiona na bajkach z odtwarzacza bądź przeglądaniu książeczek.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze jej braciszek również będzie tak bezproblemowo podchodził do tego temtu ;)
Pozdrawiam!
Czy dobrze czytam- karmilas dziecko piersia podczas jazdy samochodem? To oznacza wyciaganie z fotelika I jest nie tylko zakazane ale I niebezpieczne:/
OdpowiedzUsuńsuper ekstra dzięki, za 2 tyg jedziemy nad morze (jak pogoda pozwoli) z 14 miesieczną Mają, wiec mam nadzieje ze damy rade
OdpowiedzUsuńChyba było karmienie ' na zwisie' nad dzieckiem. Może nie zakazane ale cholernie niebezpieczne
OdpowiedzUsuń500km autostradą to jak 150 przez wiochy :-)
OdpowiedzUsuńNo przy takich trasach to już tylko bajki :-)
OdpowiedzUsuńZosia już też. Ale brata ma i teraz sienna zmianę budzą
OdpowiedzUsuń:-) u nas tak lekko nie było. Ale nie jest źle ... Choć czasem budzą się na zmianę o.O
OdpowiedzUsuńJakby były bajki i odtwarzacze to inna bajka :-)
OdpowiedzUsuńTak wiem... Na zwisie, ale tylko do zapanowania nad płaczem... Za to teraz taka możliwość odpada całkowicie...
OdpowiedzUsuńNa pewno dacie radę. My jechaliśmy a2 i potem s3 :-)
OdpowiedzUsuńU nas, w okresie niemowlęctwa synka, podstawą było zaplanowanie jazdy w takich godzinach, żeby mały spał w jej trakcie. Odpadała jazda po zmroku, bo była histeria i czasem trzeba było robić postoje na 1,5-godzinnej trasie wydłużając czas jej trwania niemal dwukrotnie. Teraz bardzo go jazda ciekawi, zwłaszcza jak ma sucho, trzeba tylko pilnować, żeby nie zasnął o jakiejs durnej porze, np. 18. ;P
OdpowiedzUsuń