Zosia z Lilką spotykają się niepierwszy raz. Spotkania były różne,
kiedyś dziewczyny całkiem się sobą
nie interesowały, dziś czas uciekł nam naprawdę szybko. Po chwili zabawy w domu wybraliśmy (bo przecież był z nami też nasz Szymciowy mężczyzna) się na plac zabaw - Zosia szalała z radości, że ma wreszcie towarzyszkę. Chciała pokazać Lilce wszystko :)
Niestety, na wsi dziecko na placu zabaw, to rzadkość. A takie odwiedziny to prawdziwa zabawa :)
Nie ma co się rozpisywać, dziś tylko zdjęcia :) A jeśli chcecie więcej, zapraszam Was do Alinki (
Z życia Mamy i Córki) i na nasze FanPage na Facebook'u:
Aliny i
Werki.
 |
Idą idą :) |
 |
Uwaga, uwaga, szykuję się ... |
 |
Zosia chciała Lilkę zabrać ze sobą... |
 |
I czekała na Lilkę po zjeździe |
 |
Lilka marszuje |
 |
Córki Blogerek... Nawet na karuzeli nie mają spokoju od paparazzi :) |
 |
Mamoooo! |
 |
No dalej! Wsiadacie? |
 |
Radość była przeogromna <3 |
Dziewczynki mają już 21 miesięcy, prawie dwulatki na placu zabaw bawiły się świetnie :) Aż żal było wracać :) Czekamy na kolejne odwiedziny, a i my przy odrobinie zorganizowania i wywalenia Taty autobusem mamy szansę się wybrać za wioskę :)
Kochane nasze :) I kawałek matki uchwycony :D :D
OdpowiedzUsuńCałusy i dziękujemy :*
Cudnie! A pewnie- niech się tata integruje z całą masą podróżującą komunikacją miejską :) My tatę też czasami tak "urządzamy" :) Na szczęście- nie protestuje.
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć... Kiedy mówię Elizie, że zrobię Jej fotkę, Ona zaczyna jęczeć: "Co, znowu na bloga?" :)
Świetne zdjęcia, jakie uśmiechnięte buzie. :-) Pozdrawiam i obserwuję. :-)
OdpowiedzUsuńMatki paparazzi :)
OdpowiedzUsuńhehe:) Zośka teraz mówi eeeeee... Jak widzi, że robię zdjęcie :P
OdpowiedzUsuńA nasz Tata ma około godzinę jazdy dłuzej autobusem i musi angażować znajomego do dojazdu, więc nie jest tak łatwo...
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam, aż mój Młody zacznie się tak bawić na placu. Na razie wszelkich atrakcji się boi, próba zachęcenia kończy się buzią w podkówkę, to zmuszać nie będę. A dzieci się wstydzi, bo każde się bawi z rodzicem.
OdpowiedzUsuńWiesz co... To chyba zależy od dzieci wkoło. Zośka ma taką gromadkę sąsiadów i całe poprzednie lato najchętniej siadziała u nich. A tam 5 latek i 3 latek ;) Więc latała za nimi ostro :D
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam poznawać okoliczne mamy, wiele z nas jest tu nowych na dzielnicy, a inaczej trochę w mieście niż na wsi.
OdpowiedzUsuńU nas z tym masakra! Każdy ma swoje podwórko... :P i na nim siedzi. Na szczęście do nich chodzimy po mleko i jajca, więc wiesz... Jednego dnia z kanką, innego z wytłaczanką a trzeciego zapłacić ;) Wtedy Zośka się może trochę nacieszyć :D
OdpowiedzUsuń