Dziecko bez smoczka
Posypało się nam teraz dzieci w blogosferze, oj posypało... Kilka znajomych blogerek rodziło w czasie zbliżonym do mojego i chętnie zaglądam na ich aktualne wpisy okołodzieciowe ;) I jakoś dziwnym trafem (a może tylko mi się wydaje), ale większość z nich narzeka, że maluszki smoczka nie zechciały...
Więc dziś moja historia bez-smoczkowej mamy, której dzieci żyją i mają się świetnie :) i ja też :D
Byłam wielbicielką smoczka
Jako dziecko, długo miałam ochotę na ssanie, nawet jako dziecko juz szkolne, jak znalazłam smoczek, to po kryjomu poszłam z nim spać ;) Ale ten post nie będzie o mnie...
Jeśli chodziło o dzieci najbliższych znajomych i rodziny, to się zastanawiałam, dlaczego nie mają smoczka "i się męczą". To było pierwsze, co mojej siostrze zaniosłam do szpitala :P No bo jak tu bez smoczka? (tak tak wiem... Ciocia dobra rada), aż urodziło się moje pierwsze dziecko...
Zofija - dziecko totalnie bez smoczka
Sama do szpitala smoczek wzięłam, a moja siostra jeszcze dowiozła inny typ. Zosia była raczej spokojna, ale smoczek zapakowaliśmy do buziola. Miała go około 30 minut. Potem zaczęła niemal zwracać, a na pewno miała odruch wymiotny. Nie zależnie od kształtu czy materiału, zdecydowanie pokazywała niezadowolenie z oszustwa.
Potem jeszcze kilka razy próbowaliśmy w chwilach najgorszych kryzysów - raz w aucie (miała 3 miesiące) i raz podczas kolek.
Tak skończyła się smoczkowa nasza przygoda. Potem smoczki walały się po domku w trakcie ząbkowania, ale nie były nigdy używane w sposób właściwy ;)
Co zrobić, kiedy dziecko nie chce smoczka
Powiedzmy, że czasem trzeba się nieco nagimnastykować... Próbować innych rzeczy. My w totalnym kryzysie owijaliśmy Zosię kocykiem (Zośka miała kolki. Nie mocne, ale bywały) i to pomagało. Nosiliśmy, bujaliśmy, przytulaliśmy. Dawałam pierś, byliśmy blisko.
![]() |
Szymek bez smoczka |
Zosia bez smoczka |
To nasze dziecko tak nas nauczyło...
Niejednokrotnie przeklinałam to, że Zosia smoka nie chce. Bo chciałam wyjść z pokoju, bo nie miałam ochoty na wieczorne cycanie przez ponad godzinę... i później, kiedy chcieliśmy odstawić ją na noc od piersi... Może ze smoczkiem byłoby łatwiej? Teraz wiem, że to oszukiwanie samego siebie...
Ze smoczkiem nie jest łatwiej
To odwlekanie TEGO momentu w czasie... Kiedy dziecko jest nauczone jedynie ssania piersi, proces odstawienia jest automatyczny... Stopniowo zastępujemy picie mleka innymi pokarmami, stopniowo zaczynamy inne osoby angażować w opiekę nad dzieckiem... Dziecko staje się bardziej samodzielne i nie zauważamy już braku smoczka...
Szczerze? Nie wyobrażam sobie Zośki odsmoczkować... Zabrać jej coś, co tak bardzo lubi drastycznie... Hmm... A może jeszcze miałaby mieć smoczka? FUJ! Dlatego cieszę się, że Zosia tak wybrała, i dla Szymka nawet smoka nie kupiłam.
Drugie dziecko i smoczek
Wiem, że można bez smoczka przeżyć, i wiem, że jest pięknie :D Bo teraz mając prawie dwulatkę nie muszę jej dodatkowo odsmoczkować... Mamy już za sobą pieluchy [KLIK], zostały tylko na noc. Naprawdę cieszę się, że zrobiłam to wcześniej :)
Dlatego Szymka do smoczka zmuszać nie będę, uszanuję Jego potrzebę ssania, ale nie będę Go oszukiwać kawałkiem gumy czy silikonu :P Na tym blogu zdjęć dzieci ze smoczkiem nie będzie :)
Ale za to będą bez smoka :D
![]() |
I możemy się cieszyć pięknym niezasłoniętym uśmiechem <3 |
Mamo - smoczek? No co Ty |
No przecież, jakby miała smoka, to by wypadł ;) |
KoCórka smoczek rzuciła mając 5 miesięcy. Dobrze, że cycka chciała dłużej, to miałam sposób na szybkie uspokojenie :)
OdpowiedzUsuńU nas też Jasiek nie tolerował ciał obcych w buzi :-) ewentualnie pieluchę sobie ssał czasem...albo metkę z metkowca... i bardzo się teraz cieszę że nie mam problemów z odsmoczkowaniem...choć jak piszesz nie było łatwo i nie raz prosiłam by choć na 15 min sobie pociumkał -mimo wszystko fajnie wyglądają bobasy ze smokiem - te starsze dzieci już mniej...
OdpowiedzUsuńNo my przy każdym szczepieniu cycka używaliśmy np ;) Dobrze, że sama odrzuciła smoka, jakoś naprawdę te dzieci w przedszkolach z dydolami w buzi są ble :P
OdpowiedzUsuńNo tak, małe maluszki wyglądają super, ale przedszkolaki? Sama też czasem błagałam o smoka, ale drugiemu nie kupiłam. Jak Zofię bez smoka przeżyłam, to wszystko przeżyję :D
OdpowiedzUsuńPEWNIE ŻE MOGĄ BYĆ ZDJĘCIA BEZ SMOCZKÓW :) Takie cudne masz dzieciaki ze szok :) Moja ma smoczka ale używamy go racjonalnie, do spania tylko :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam jakiś czas temu na bloga i dziś dodam pierwszy komentarz, a co ;-)
OdpowiedzUsuńMy też mamy Zosie i też nie zaakceptowała smoka, podobnie jak u Was przeszliśmy przez kolki, przez różne kryzysy i tak jak w Waszym przypadku smoczki walały się i były używane raczej nie do ssania ;-) I też bardzo się cieszę, że tak wyszło. Prawdą jest też to, że nagimnastykować się nieraz trzeba było nieźle - ale ogólnie nie żałuję :)
Pozdrawiam :)
u nas smoczek odpadł po roku i jestem szczęśliwa, że to już za nami! :D
OdpowiedzUsuńPolka była smoczkowa, ale do 7-8 miesiąca. To idealny czas na odstawienie smoka, praktycznie z dnia na dzień. Schowałam i już- obyło się bez krzyku. Ona i tak więcej się nim bawiła niż potrzebowała. Ale w początkowych miesiącach to mnie ratował
OdpowiedzUsuńno to powodzenia :) Ciekawa jestem, jak to jest wtedy z takim odsmoczkowaniem, bo raczej znam tylko smoczki całodzienne ;)
OdpowiedzUsuńNo i to jest odpowiednia konkluzja :) Bardzo się cieszę, że pierwszy komentarz nam wpadł i kiedy tylko będziesz miała ochotę - pisz :)
OdpowiedzUsuńNo to super. A jak z odstawieniem?
OdpowiedzUsuńPonoć właśnie to jest dobry okres na zabranie smoka, jakoś starszaki ze smoczkiem mi sie nie podobają ;)
OdpowiedzUsuńno i tak być powinno :)
OdpowiedzUsuńMi też nie :) A już taki 3-latek ze smokiem, fuuuu.
OdpowiedzUsuńTo była jedna z niewielu rad mojej mamy co do dzieci, jakiej posłuchałam. Smoczek nam nie straszny, ale trzeba odpowiednio wcześnie go zabrać. I Polka nawet nie zauważyła, że go nie ma.
:) Mi Zośka smoczek z głowy wybiła, a Szymek nie potrzebuje :D Więc na razie się nie przekonam ;)
OdpowiedzUsuńMy od początku bez smoka, bo bardziej niż obawiam się odstawienia od piersi, bałam się konieczności odzwyczajania od smoczka. Widziałam już tylu przedszkolaków ze smoczkiem, którym rodzice nie byli w stanie go wyperswadować, że wolałam nie ryzykować takiej sytuacji i choć mówili mi "zobaczysz, tylko zacznie ciągle po nocy budzić do cyca, albo długo wyć, to się złamiesz", to nie złamałam się. Smoka nie kupiliśmy - nawet na ząbkowanie.
OdpowiedzUsuńPS. Jak zobaczyłam twojego synka na tym zdjęciu "Szymek bez smoczka", to pierwsze skojarzenie, żeby dokleić mu taką komiksową chmurkę: "Cycki są zaje***te!" :P (Mam nadzieję, że nikt się za te "cycki" nie obrazi, wiem, że to piersi, ale nie histeryzuję gdy słowo "cycki" pojawia się w formie żartu.)
U nas również smoczek nie znalazł zastosowania i szczerze bardzo się z tego powodu cieszę :) Nawet w kryzysowych sytuacjach można śmiało sobie bez niego dać radę :)
OdpowiedzUsuńI Maja nie ma odruchu "ssania palucha" :D
Teraz jak widzę, dzieci ze smokiem w jej wieku, to jeszcze bardziej się cieszę, że go nie ma :D
i mam nadzieję, że jak urodzi się drugi bąbel w sierpniu, również sobie bez smoka poradzimy :)
A ja nie lubię smoczków i nawet dzieciom nie proponowałam. Wydaje mi się, że kiedy maleństwo pokazuje, że chce ssać, to znaczy, że chce do mamusi, a nie kawałek silikonu. To wrażenie mi się jeszcze spotęgowało, kiedy najmłodszy synek leżał kilka dni po urodzeniu na patologii noworodka. Sam! Z tym okropnym smoczkiem, bo nie mogłam być przy nim... Więc smoczków u nas nie znajdziesz. Za to smoki! Ach, smoki to latają po całym domu ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Teraz też jestem tego zdania :) Na szczęście Zośka smoczka nie załapała, a Szymek już nie dostał :D
OdpowiedzUsuń