Jak to dziwnie - odpocząć!!!
W ciąży czułam się całkiem nieźle... Chyba. Tak mi się wtedy wydawało... Wiadomo, oszczędzałam się nieco, a nawet bardzo. Starałam się leżeć, podczas Zośkowych drzemek...
Ba! Kiedy dwa tygodnie przed porodem opadł mi brzuch i zaczęłam łatwiej oddychać, czułam się fantastycznie (teoretycznie)...
Tak, tak, ja wiem - ciąża to nie choroba, a nasze mamy dzień przed porodem to "jeszcze do pracy szły". Ok. Może są inni, lepsi. Ja nie. Nie! Ja nie jestem lepsza! Ja się zmęczyłam, cholernie się zmęczyłam, chociaż, wtedy tego nie czułam, wtedy cieszyłam się nieznanym, cieszyło mnie oczekiwanie i delektowałam się tym stanem :)
Po porodzie
Poród, jak wiadomo, do lekkich i przyjemnych czynności nie należy. W sensie fizycznym i psychicznym. Dostajemy jednak potem nagrodę - kolejnego uroczego członka rodziny. Oczywiście :) Ale razem z nim nowe obowiązki - nocne pobudki, kupy, pieluchy, itp.
Wiele kobiet po porodzie przeżywa też dodatkowe burze hormonów - nie obce i mnie. Wzruszam się, płaczę, wściekam i klnę. Oczywiście - jestem kobietą. Ale dla mnie jest to całkowicie do ogarnięcia.
Pomimo hormonów, szału, nowej sytuacji, zmęczenia porodem i powrotu do nocnych pobudek - ODPOCZYWAM!
Odpocząć po ciąży
To niesamowite, ale moje ciało z momentem wyparcia Szymka, zaczęło odpoczywać! Naprawdę! Już pierwszego dnia, po nieprzespanej nocy i jedynie godzinnej drzemce, wzięłam prysznic i poczułam się rewelacyjnie. Pierwszego dnia po porodzie, ubrałam się w piżamę swoją normalną, kiedy miała mnie odwiedzić Zosia (żeby się nie wystraszyła szpitalną) i byłam wypoczęta <3 Wiadomo, tu ciągnęło, a tam szarpało, ale było tak luźno!
Dziś ostatni dzień trzeciego tygodnia. Za drugim razem udało się wyciągnąć wszystkie szwy. 21 dni po porodzie. A ja nie pamiętam. NIE PAMIĘTAM PORODU, nie pamiętam bólu... Pamiętam zmęczenie, jakie panowało w ostatnich dniach przed, w ostatnim miesiącu. Pamiętam uciążliwość i ociężałość... Pamiętam jak ciężko było mi zwlec z łóżka, jak ciężko było ogarnąć Zosię, wsadzić ją do wózka czy do krzesełka do karmienia... Jak dyszałam przy spacerach i wtaczałam się do wanny... Jak każde schylenie stanowiło problem i każdy ruch był przemyślany... Z Zośką tak nie było. Nie doszłam do fizycznej formy tak szybko, ale i nie czułam tak wielkiej ulgi. Ciąża po 10 miesiącach, z Zośką u boku, to było wyzwanie! ale...
Dziś mam swoją cudowną dwójeczkę. Dziś, jestem wypoczęta, choć wiem, że będzie jeszcze lepiej, ale na półmetku połogu stwierdzam, że jestem dalej niż w połowie <3 Musze odpocząć psychicznie. Mentalnie, fizycznie czuję się cudnie. Przynajmniej porównując ten czas z ciążą.
I zdjęcia nasze z 21 dnia Szymka i Zosi - się człowiek postarzał przez te 20 miesięcy ;)
Zośka z Mamą po 3 tygodniach |
Szymek z Mamą po 3 tygodniach |
A Wy? Jak szybko doszłyście do siebie po porodzie? Też miałyście tak duże poczucie ulgi po?
Zosia to cała Ty, Szymek to cała Zosia:) wszystko zostaje w rodzinie;) pozdrawiam, Zuza
OdpowiedzUsuńBardzo fajny tekst. :)
OdpowiedzUsuńO tak!
OdpowiedzUsuńPołożna: A teraz proszę delikatnie przeć, urodzimy łożysko...
Ja: A samo nie wyjdzie bez parcia?
Położna: Wyjdzie, ale to dłużej potrwa.
Ja: Mnie się nie śpieszy. Jak już nie chcę przeć. Nigdy.
Dochodziłam do siebie bardzo długo, przede wszystkim fizycznie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś w takiej dobrej formie :)
ale miło na Was popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńJa po porodzie doszłam bardzo szybko do formy... chodziłam swobodnie 2 dnia po wypisie. szwy mialam rozpuszczalne więc problemu z tym najmniejszego nie było. Dobił mnie tylko pobyt w szpitalu na żółtaczkę... wtedy troszeczkę podrażniłam się śpiąc na podłodze i wstawając co kilka chwil z niej... To było okropne! Ale szybko się zapomina :)
Szymek chyba większy od Zosi :) Podziwiam Cię! Mogę się tylko domyślać jak ciężko musi być z wielkim brzuchem i małym absorbującym i potrzebującym co chwilę pomocy i uwagi dzieckiem
OdpowiedzUsuńJa po 30h naturalnej porodu a w końcu cv doszlam do siebie bardzo szybko Tzn po kilku godz i potem byłam calkiem sprawna 😉 Za to sam poród niestety nie kojarzy mi sie tal dobrze jak Tobie...
OdpowiedzUsuńja miałam wielki niedosyt :) długo tęskniłam za brzuchem, uwielbiam stan ciąży i nigdy nie byłam nim zmęczona :)
OdpowiedzUsuńPorody wiadomo, do lekkich nie należały, bolało cholernie, ale dziś wspominam te najmilsze momenty, choc jak spisywałam ich przebieg, łzy same kapały - niezapomniane to chwile :) (2 sn, 1 cc)
Super są takie porównujące zdjęcia maluchów :)
Gratuluję!!
pozdrawiam
Iwosia
http://odczuciaiuczucia.blogspot.com/
Życzę, aby z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej! :) Mi zostały 2 tyg do porodu i mam nadzieję, że równie szybko będę wracać do formy :) Zapraszam też do mnie wiecznanadzieja.blog.pl
OdpowiedzUsuń:) Szymko ma duuużo z Tatusia :D Wszystko w rodzinie nadal <3
OdpowiedzUsuń:) Dzięki :*
OdpowiedzUsuń:D Ja tam mogę przeć, byle bez skurczów między 7 a 10 cm :P
OdpowiedzUsuńMnie ciąża już przeciążyła i się regeneruję jak nigdy <3
OdpowiedzUsuńWszystkie teraz rozpuszczalne, ale po wyciągnięciu lepiej :D Szybko, bardzo szybko się zapomina :D Jak Ci maluch zwymiotuje na ciuchy, to w ogóle nie pamiętasz ;) Nie masz czasu pamiętać <3
OdpowiedzUsuńIdentyczni się urodzili, przybierają podobnie :) Nie było łatwo, ale Zosia bardzo duzo samodzielności złapała dzięki ciąży :)
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło <3 Poród szybko zapomniałam :)
OdpowiedzUsuńU mnie była dość krótka przerwa, i choć czułam sie wspaniale i wyczekiwanie było rewelacyjne, to ostatni miesiąc bardzo dał mi w kość, dlatego po porodzie odpoczęłam :D
OdpowiedzUsuńpięknie :) Powodzenia życzę :) i proponuję konto na disqus, wtedy można adres na stałe mieć w swoim opisie :D
OdpowiedzUsuńTeż mi się Szymcio baaardzo do Zosi podobny zdaje. Ale może to przez to, że między nimi najmniejsza różnica wieku w tej rodzinie. No i może tez dlatego, że choć dużo detali widzę w rysunku technicznym, na mapie, to jak mam ocenić czy dziecko jest podobne do mamy, czy do taty, to ono nigdy mi nie przypomina ani swojej mamy, ani taty, tylko każde inne dziecko. :P Na szczęście mój syn był wyjątkiem i umiałam odróżnić go od innych dzieci (tak, wiem, ten instynkt macierzyński), bo przed porodem bałam się, że jak mi go dobrze nie "podpiszą", to jeszcze pierwsze-lepsze dziecko wyniosę. ;p
OdpowiedzUsuńhehe :) Nie... Niektóre są wyjątkowo brzydkie :P Moje za to z ciemną czupryną, to też znak rozpozawczy :)
OdpowiedzUsuń