#7/52 - Love is in the air
czytaj opis do tego zdjęcia :)
Kurcze, zaraz mnie wyklniecie, ale u nas nadal Zośkowa miłość do brata trwa. Choć sama małe kryzysy z samą sobą przechodzi, nie przekłada tego na złość na Szymka. Na szczęście!
Zasada jest jedna - nie ograniczamy jej dostępu do Szymka. Kiedy robimy coś razem, to jesteśmy razem. Kosz stawiamy na podłodze i układamy klocki <3
Jak w jaskini
Może to śmieszne, ale zawsze jak się zastanawiam, czy coś jest dobre czy złe dla mojego dziecka, zastanawiam się, jak to było "w jaskini". Na przykład chusta i noszenie - ok, blisko ciała. To naturalne i jak najbardziej normalne. Tak było zawsze...
Więc teraz, kiedy Zosia chce Szymka pogłaskać, wejść na nas, kiedy Mały je itp - nie przeszkadzam jej. Nie zrobi mu krzywdy nawet wkładając palec do oka, dopóki robi to z ostrożnością, a tak jest. Czy w jaskini maluch był zawsze w wysokie łóżeczko i milion zabezpieczeń ?? :)
Dlatego kontrolujemy, ale pozwalamy na wiele i nie reagujemy alarmem na każdy Zosieńkowy gest w kierunku Szymcia :) <3 Od jutra testujemy się tylko we trójkę - trzymajcie za nas kciuki :*
Wszystkie zdjęcia projektu 52
Rewelacja, oby tak dalej :-)
OdpowiedzUsuńA u nas początkowa miłość do brata powraca po małym kryzysie. Bąbel na płacz brata nie reaguje bijąc go tylko woła mamę. I mówi, że Junior jest jego. Braciszki kochane :-)
Powodzenia! :) oby nadal było bezproblemowo
OdpowiedzUsuńNaslonecznej.blogspot.com
Urocze zdjęcia :) trzymam kciuki aby było tak dalej
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki bo sama wiem że z dwójką maluchów bywa ciezko, ostatnio przerabiałam to bo Marysia była chora więc gdy mąż wraca£ z pracy to ja padałam ze zmeczenia, a gdy nastąpił poniedziałek i wróciła do przedszkola po chorobie to był dla mnie najszxześliwszy dzień
OdpowiedzUsuńNigdy nie spotkałam się z takim myśleniem. Ale to bardzo ciekawe podejście i myślę, że takie instynktowne i naturalne. Świetna myśl! ;)
OdpowiedzUsuńI oby Zosi tak zostało. Ja z bratem (choć u nas było na odwrót on starszy) byłam w pełni zgranaa, wszystko razem, demolki w domu też, wykopywanie kwiatków z doniczek, podlewanie dywanów... Zazdrość mnie (i tylko mnie) dopadła przy młodszym bracie, no ale tu już było 6 lat różnicy.
OdpowiedzUsuńNo to pięknie... Wiesz, byle do czasu, kiedy młodszy już sam odda :) jak będzie umiał sie obronić, będzie git :D
OdpowiedzUsuńoby oby :)
OdpowiedzUsuńNa razie jest ok. Jedynie Zośkowe foszki dwulatki są z nami czasami :) Dzięki, taka wiara dużo daje. Nie musi być źle :)
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńA ja być może mam perspektywę na przedszkole od września :) Ale nie jest tak źle. Głównie psychicznie nie odpoczywam
OdpowiedzUsuń:) to samo z "pomaganiem" w różnych etapach. Musze chyba cały post o tym :)
OdpowiedzUsuńA ja pamiętam, że między nami było 2 i 1,5 roku i były takie zazdrości, wiesz, o zabawkę, czy o chwilowe dłuższe zainteresowanie, ale takiej wielkiej nigdy :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety po początkowej miłości zaczął się etap zazdrości i złości starszej na młodszą (2 lata różnicy) i przyznaję, że nie bardzo sobie z tym radzę... Tłumaczę, angażuję itp, ale starsza bywa agresywna w stosunku do młodszej, szczególnie kiedy ta zaczęła się już przemieszczać i ingerować w jej przestrzeń, rozwalając budowle z klocków, zabierając zabawki, psując układanki itd. Czekam, aż młodsza trochę podrośnie, może będzie łatwiej.
OdpowiedzUsuńoj, to trzymam za Was kciuki. Mam nadzieję, że u nas ten etap nie przyjdzie, zanim Szymko nie będzie na tyle wyrośnięty, że nie odda :D
OdpowiedzUsuń