Dla Szymka, żeby był niedaleko :) DiY
Pytałam Was na FP, co mieliście zamiast kołyski dla maluchów w pomieszczeniu, w którym spędzaliście sporo czasu, a nie było tam łóżeczka.
Jak wiecie, u nas na razie góra nie gotowa, ale i tak nie wyobrażam sobie tak całego dnia, bez zmian, w łóżeczku. A jak już będzie góra, to łóżeczko będzie w sypialni, a na dole?
Kiedy Zosia była malutka, mieliśmy pożyczoną kołyskę, która była bardzo pomocna. A do tego "ciaśniejsza", więc i Mała była spokojniejsza, zawinięta w rożek, zawsze pod ręką...
Tym razem pożyczka się nie udała... Za to zaczęłam szperać, grzebać i znalazłam...
Kołyska koszowa
Pod takim hasłem znalazłam to na olx. Zdziwiłam się, bo zaskoczyła mnie cena. Kosze były do odbioru w okolicach Poznania, więc przy okazji piątkowej wizyty u lekarza się tym zajęliśmy. Teoretycznie nowa, choć czuć, że poleżała troszkę w magazynie. Materacyk wyprałam, kołyska wisiała kilka godzin na powietrzu na mrozie. Teraz jest ok.
Myślę, że będzie ją można wsadzić i na tapczan i na stolik i nawet na blat kuchenny w razie potrzeby. W naszym łóżku też znajdzie się na nią miejsce, jeśli Szymko ją polubi :)
No, ale coś do tej kołyski trzeba włożyć, bo to jednak nieprzyjemne dla delikatnej skóry. Pomyślałam i zrobiłam...
Nasza poszewka
Uszyłam oddzielną poszewkę dla boków i oddzielną na materacyk. Wykorzystałam materiał kupiony już dawno za około 30zł. Mam w planach (ale to pewnie po porodzie) uszyć jeszcze jeden taki zestaw na zmianę. Na pierwszy czas, jednak już coś jest :)
Kołyska koszowa |
Kosz Mojżesza |
Nasza żyrafkowa pościel na koszu dla Szymka |
Jak Wam się podoba?
Zośka w koszu
Z racji tego, że Zofia była bardzo zainteresowana, pozwoliłam jej się nacieszyć zanim jeszcze Szymko z niego korzysta :) Weszła, trochę się wygibała. Już nie ma ochoty się bawić :P
Zośka zdziwiona... Zobaczyła... |
Weszła... |
Sprawdziła wytrzymałość |
Zaakceptowała :) |
Drugi materiał mam w misie. Mam nadzieję, że po narodzinach uda mi się znaleźć to jedno popołudnie na przeszycie. No i chyba drugą będzie łatwiej :D
Fajne to :-) Ale dla nas się nie nadaje bo się samo nie rusza a Junior lubi być w ruchu.
OdpowiedzUsuńŚwietne, chociaż muszę przyznać, że ja bym poszewki nie uszyła, nienawidzę szyć i ogólnie jestem raczej lewa w tej kwestii :-p
OdpowiedzUsuńNo elegancko Ci wyszło kochana...ja też mam w planach jakieś uszytki..tylko materiał muszę zakupić...ale Szymek będzie miał jak król...u nas pewnie kot by się do środka wpakował i miejsca by zbrakło dla potomstwa :-)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł :) ja korzystałam z wózka gondoli :)
OdpowiedzUsuńSuper = zdolna kobieta!
OdpowiedzUsuńŚwietna jest! ;)
OdpowiedzUsuńnie jestem przekonana do koszów Mojżesza, ale co czytam choćby o metodzie Montessori, piszą, że dziecko znacznie lepiej się rozwija niż w łóżeczku ze szczebelkami...więc może warto..
OdpowiedzUsuńbardzo fajne rozwiązanie. :)
OdpowiedzUsuńhehe, gdybym tylko szyć potrafiła ileż ja bym rzeczy uszyła (nie czuję, że rymuję:D), ale tak na poważnie to naprawdę super - gratuluję pomysłu i wykonania:)
OdpowiedzUsuńSzymko na razie lubi spać :-) za 20zł, to nawet niech kilka razy posłuży
OdpowiedzUsuńAno tak... Myślę, ze standardowych rozmiarów kot by się zmieścił z potomkiem
OdpowiedzUsuń:-) dzieki
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się sprawdzi
OdpowiedzUsuńDzięki. Ja dochodzę powoli do jakości
OdpowiedzUsuńJa tylko proste rzeczy. Ciągle rozgryzam maszynę
OdpowiedzUsuńJa kupiłam za 20zl ten kosz. Myślę, ze warto nawet, jak ma potem służyć na pranie ;-)
OdpowiedzUsuńMy już wozek sprzedaliśmy, a w tym podwójnym nie mamy gondoli
OdpowiedzUsuńJa korzystam z wózka mogę położyć dziecko , powozic aby uspac:) i tez mam cały czas przy sobie
OdpowiedzUsuńNo u nas brak miejsca na wózek, jeszcze z szalejącą Zośką. No i teraz nie mamy gondoli ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie byliśmy, ale mamy podwójny wózek, gdzie dla Szymka będzie miejsce na dole w miękkiej gondoli
OdpowiedzUsuńto jak wychodzicie na spacer??
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, ale u mnie by nie przeszedł - po cesarce tak mnie bolało przy pochylaniu czy noszeniu, że mały był dużo w wózku i towarzyszył mi wszędzie. Ale gdybym rodziła sn to bym go wolała od wózka, bo przede wszystkim na większy wygląda.
OdpowiedzUsuń