Każda minuta i sekunda ważna jest...
Oj tak... Dopiero teraz czuję, ja bardzo ważna...
O co chodzi? O karmienie, NASZE chwile. Tylko nasze. Teraz są dużo rzadziej... ale nadal są nasze i nagle? Zaczęłam je zauważać, dużo bardziej niż wcześniej...
Oczywiście wiem, że będziemy musiały ostatecznie z tego zrezygnować i zamienić to na coś innego, jakąś inną bliskość, ale nic już nie będzie takie samo...
Karmienie najwspanialszą bliskością Mamy z Dzieckiem
Chyba żadna Mama nie zaprzeczy... To wspaniałe uczucie, choć na początku boli, a potem bywa nawet uciążliwe, to w pewnym momencie staje się dla nas tak naturalne, że potem ciężko się z tym rozstać...
Nienormalna kobieta
Ktoś tak może pomyśleć, bo dopiero co cieszyła się, że dziecko się ze spokojem powoli odstawia, a teraz jęczy... No niby tak. Ale nie jest to jęk z powodu smutku... Ba! Ja nie jęczę... Po prostu teraz dużo bardziej celebruję te nasze chwile, każda sekunda dłużej to dla Zosi i dla mnie TA SEKUNDA, której nikt nam nie zabierze, ani nie zastąpi... Dlatego chłonę te nasze ostatnie chwile, przez pamięć przepływają mi kolejne sytuacje cycowe... Jakie?
Najpiękniejsze wspomnienia
Pierwsze karmienie, w szpitalu, niedługo po porodzie. Ból, strach i radość, koktajl uczuć i emocji i my dwie, najważniejsze...
Pierwszy uśmiech po karmieniu, jak te, na zdjęciu powyżej...
Pierwsze kolki, problemy i nasza bliskość, która potrafiła temu pomóc...
Pierwszy śmiech tuż przed zaśnięciem, kiedy dziecko wspomina, co tam się tego dnia miłego wydarzyło...
Pierwsze choroby, ząbkowania i inne trudne chwile, które przetrwałyśmy razem...
Pierwsze zderzenia, roztrzaskana warga, wygojona dzięki mleczku :)
Niejedno przed nami
Nie będę jednak Zosi od siebie uzależniać. Teraz jest idealny moment, bo obie mamy jakąś tam motywację. Ale mamy jeszcze te wspólne cycania (rano i wieczorem), wspólne chwile radości. Każda z nas wie, że jesteśmy bliżej końca niż początku mlecznej drogi, i każdej z nas trochę tego żal... Choć szanujemy się. Zosia coraz częściej daje nam pospać i sama śpi bez marudzenia. Ale idziemy do przodu, pamiętając o tej wspaniałej przygodzie, jaką miałyśmy okazję wspólnie przeżyć!
Nie sądziłam, ze wzruszę się, pisząc posta o cyckach ;) ale łzy lecą same i? Nie... Nie zrezygnujemy z tych chwil tak szybko :) Jeszcze nie teraz...
Pięknie napisane... Mi nie było dane długie karmienie. Ale te chwile w trakcie których mały jeszcze akceptował mleko od mamy dużo nam dały :)
OdpowiedzUsuńMy mamy tak samo :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie dlatego pomyślałam, że to odważna decyzja...
OdpowiedzUsuńZośka czeka na mleczko jak na zbawienie, kiedy wracam z pracy zwyczajnie sama mnie rozbiera ;) Podziębiona? Tylko mleczko. Nie może zasnąć, a pada? Mleczko.
To te nasze ciepło, te piękne chwile... jakoś czuję że obie jeszcze tego potrzebujemy, zwłaszcza że nie ma mnie przez te 8-9 godzin dziennie. Nie, jeszcze na pewno nie zrezygnujemy :)
Samo pewnie się naturalnie ułoży :) Zwłaszcza że Wam też się jakoś to reguluje... i nawet z myślą, że już bliżej niż dalej, to ciągle jest ważne i piękne :)
Jest inaczej, mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńAle najważniejsze, to korzystać i wyciskać z tych chwil jak najwięcej :)
OdpowiedzUsuńMy jesteśmy stale razem i w dzień, już od jakiegoś czasu karmiłyśmy 3 razy dziennie, za to noce były prawie stale na podłączeniu i bardzo męczące, a jak widać tego nie potrzebowała, bo teraz już śpi bez zająknięcia. Ale zauważyłam dużo pozytywów wynikających z takiego stanu rzeczy, m.in. to, że z Tatą też można zasypiać ;) i to, że jak się śpi całą noc, to nastrój jest lepszy :D
OdpowiedzUsuńSuper :) Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńAh! A tego uśmiechu po jednym z pierwszych karmienień nie da się zapomnieć :) Coś wspaniałego :)
Oooo i ja też się rozczuliłam...Tak pięknie o tym piszesz :) Już mam na swoim koncie 31 miesięcy karmienia piersią (mam dwoje dzieci ;)) i jestem z tego mega dumna :)
OdpowiedzUsuńJa już karmię 18 mcy i to prawda,że ciężko się rozstać z cycaniem,bo nam ten termin przesunął się o pół roku. A teraz na.szybko muszę z tego zrezygnować, bo rośnie we mnie drugi maluszek i mój organizm ma już dość.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego u nas odstawienie powoli. Organizm powoli się dostosuje... ;) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńNo my już 13 miesięcy i to dla mnie wyjątkowy czas :D
OdpowiedzUsuńOj nie da :D
OdpowiedzUsuńJuż niedługo czeka mnie doświadczenie tego (a przynajmniej mam nadzieję, że będzie mi to dane). Słyszałam, ze to piękny okres i te wspólne chwile, które tak do siebie zbliżają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kurcze, wzruszyłam się i sama zaczęłam wspominać wiele wydarzeń z mojego karmienia. :)
OdpowiedzUsuńJa karmiłam dwójkę, w sumie 50 miesięcy ciurkiem i miesiąc temu rzeka pełna mleka wyschła. Dzieci rosną, cyca czasem jeszcze pogłaszczą, lae to już nie to samo. To było cudowne 50 miesięcy i też mi się łezka zakręciła...
OdpowiedzUsuńdla mnie to też są cudowane chwile...:) a kiedy okazało się, że prawdopodobnie będę musiałą za jakiś czas przerwać karmienie, a może i nawet z niego calkowicie zrezygnować to ogarnął mnie taki smutek, że każda wspólna chwila podczas karmienia jest dla mnie tak wyjątkowa jak przez pierwsze tygodnie...
OdpowiedzUsuńdoskonale Cię rozumiem, to wyjątkowy czas bliskości:) pamiętam moment, kiedy z dnia na dzień musiałam przestać karmić, to był ósmy miesiąc. Miałam chwile kryzysu, ale kiedy patrzę z perspektywy czasu, jaki upłynął, uważam, że dobrze się stało:) Ciesz się, czerp-bo naprawdę jest z czego:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.alelarmo.blogspot.com/
Właśnie dlatego mogłabym karmić i do 18-tki :)
OdpowiedzUsuńAle spokojnie- później będzie inaczej, ale nie gorzej. Po prostu będzie inny rodzaj bliskości :)
uważam, ze karmienie piersią jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy jakie robiłam - współczuję tym mamom, co nie mogły tego doświadczyć
OdpowiedzUsuńU nas niestety karmienie się skończyło. Marysia już nie chce :( a mnie cały czas jest przykro, brakuje mi tego, a Tobie zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńOj piękne :) Powodzenia :*
OdpowiedzUsuńCzasem warto się zatrzymać, ja w ostatnim czasie nie zauważałam tych miłych chwil...
OdpowiedzUsuńwow! Jesteś weteran!!!
OdpowiedzUsuńI u nas tak samo. Powoli zmniejszamy liczbę karmień, przez co szanujemy to, co nam zostało :D
OdpowiedzUsuńKażda Mama wie najlepiej, kiedy jest ten czas :)
OdpowiedzUsuńNo ja mam nadzieję :)
OdpowiedzUsuńoj zdecydowanie, cudowne uczucie. Szkoda, że wiele mam nie karmi z własnej woli, nawet nie chce...
OdpowiedzUsuńJak sama tak postanowiła, to widać tak miało być. A Mama musi się otrząsnąć ;)
OdpowiedzUsuńMoja ciąża chyba to przyspieszyła, bo ciągnęła trochę i odwracała głowę, a z tego co wiem podczas ciąży zmienia się smak mleka. Nie no już wracam do siebie :P po drugie od grudnia powtórka :D
OdpowiedzUsuńHmmm... Słyszałam, ze od 17 tygodnia, bo wtedy się zaczyna nowa produkcja. Lepiej się zregenerować przed drugim Bąblem :D
OdpowiedzUsuńno to u nas się skończyło jakoś dwa tygodnie wcześniej, bo teraz zacznie się u mnie 18 tydzień :) ważne, że to tak naturalnie się skończyło :)
OdpowiedzUsuńOj, potwierdzam, jak ja celebrowałam ostatnie karmienie... tez o tym pisałam :-) To niezapomniane chwile, na szczęście kolejny ssak w drodze!
OdpowiedzUsuńTo chyba najczęstszy powód odstawienia ;) i najlepszy moim zdaniem :D Powodzenia z małym ssakiem :*
OdpowiedzUsuńNo i udalo się :) cudowne uczucie
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Korzystaj z tych chwil, nie zważaj na kryzysy - bo i takie są - i pamiętaj, żeby uważać na lekarzy nie szanujących karmiących :) Niedługo napiszę jak nasze kryzysy przebiegały :) A jak Maluszek?
OdpowiedzUsuńCieszymy się i już parę kryzysów było (zwłaszcza tych nocnych czy nadmiaru pokarmu) ale nie poddajemy się i cieszymy się wszystkim. Karmimy się tylko tak nawet w aucie kiedy trzeba nie zważając na tych którzy chodzą obok i tylko kiwaja głowami.
OdpowiedzUsuńA Maluch ma się bardzo dobrze. Wszystkie nasze perypetie opisujemy u nas na blogu także zapraszamy ;) www.aravillka.blogspot.com
Oj wiem co to znaczy. Karmiłam na ławce w parku i w samochodzie w locie nad fotelikiem w czasie jazdy :) A najpoważniejsze kryzysy w 6 tyg, 3, 6 i 9 miesiącu. Ale to raczej braki, niż nadmiary... z pewnością zajrzę :D
OdpowiedzUsuńPięknie opisane <3 Nic tych chwil nam, matkom, nie odbierze :)
OdpowiedzUsuń