No tak... Urlop, radość, będzie piękna pogoda i słońce stale... W teorii... Ale kto oglądał pogodę, albo jest dzisiaj w tej gorszej części Polski, to wie, jak było u nas dzisiaj. Deszcz, deszcz i deszcz. Zimno, ciężko, pod kołderką chmur, aż się z domku nie chciało wychodzić...
Byliśmy jednak umówieni na spotkanie, wyjątkowe, wyczekane. I właściwie to ostatnia szansa podczas tego wyjazdu na taką możliwość, bo niedługo się zwijamy... No więc co zaplanowane, musiało się spełnić :)
Dobra aura
Pogoda się polepszyła. Przestało padać i temperatura nieco wzrosła... Zrobiło się nawet przyjemnie (pod warunkiem posiadania na tyłku dresu ;)). I pojawili się nasi Goście.
Cameljanka i jej rodzinka :) Ania, Mąż i wspaniały Jasio wprowadzili dzisiaj do naszego dnia tyle słońca, że już tego na niebie nie było trzeba, choć przyjemnie było, jak się pojawiło :)
 |
Janek przyjechał z całą masą zabawek |
 |
Nawet namiot przywiózł |
 |
Ale Mamy pilnował, co by Zośka się do niej nie dobrała |
Grunt to dobre nastawienie
I tego nam nie brakowało. Nie przeszkadzał wiaterek, ani konieczność niewychodzenia poza taras... Nasi goście zjawili się z masą jedzenia (choć i my byliśmy przygotowani, więc zrobiła się mega uczta ;) ), zrobiliśmy grilla, spędziliśmy bardzo miłe popołudnie. Dzieci na początku spokojnie do siebie podchodziły, w końcu jednak zajęły się sobą. Jedno uczyło się od drugiego, była też walka o trąbkę (a jak!) i zazdrość o mamę. W końcu jedzenie, którego żadne z Maluchów nie odmawiało ;) wspólna ucieczka i wspieranie się w popłakiwaniu :P
A my? Nie ukrywam sporo odpoczęliśmy, bo Zosia w towarzystwie jest dużo mniej absorbująca, poza tym się obżarliśmy i przede wszystkim spędziliśmy bardzo miły dzień :)
 |
Trąbka okazała się bardzo pożądaną zabawką |
 |
Każde z dzieci miało inny plan na jej wukorzystanie |
 |
W końcu jednak nastąpił rozejm przy jagodziance |
 |
Ciocia Ania przywiozła takie dobre :) |
 |
A potem to już razem zaplanowali ucieczkę |
 |
i na wzajem się pocieszali |
 |
i razem marudzili. Wszystko razem :) |
Oby więcej takich spotkań. Tymczasem zostaje nam dalsze blogowe podglądanie :) i oczekiwanie na kolejne spotkania ...
Fantastyczne spotkanie...dziekujemy za przemily dzien..Jaś z wrażenia nie mogl zzasnąć...chyba schody beda mu sie snily..i Zosia...buziaki dla was!
OdpowiedzUsuńAle fajne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietne takie spotkania!
OdpowiedzUsuńNo właśnie świetne takie spotkanie, ja jeszcze nie mam swoich czterech ścian , może byś mnie zaprosiła hm :-P
OdpowiedzUsuńZa to Zośka padła szybciucho :) Się maluchy nagimnastykowały :) Buzi :*
OdpowiedzUsuńsuper fajne :D
OdpowiedzUsuńA jak, jak będziesz niedaleko, to wpadaj :D
OdpowiedzUsuńAle ale, jak będziesz w okolicy, to oczywiście. Tym razem byliśmy w okolicy na wakacjach :D
OdpowiedzUsuńMój syn zainteresował się swoim nieco starszym kuzynem dopiero wtedy, gdy zobaczył go z kanapką. Przyczaił się, wykorzystał chwilę nieuwagi i kanapka zmieniła właściciela. Po tym jego kuzyn wcale ochoty na zabawę nie nabrał. ;p
OdpowiedzUsuńOho! To myślę, że Zośka by go wykiwała z tą kanapką :P ostatnio jest taka na jedzenie, że aż strach :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie w dobrym towarzystwie to nawet deszczowe wakacje są super. A ucieczka w wykonaniu dzieciaków - rewelacja. Fajnie, że mogą tak "polerować" chodniki kolanami :)
OdpowiedzUsuńJasiek tak spolerował swoje spodnie że Zosia musiała poratować swoimi w pasiaki...twarzowe były :-)
OdpowiedzUsuńSuper spotkanie :) Dzieciaczki widać się dogadywały a pewnie i mamusie miło spędziły czas :)
OdpowiedzUsuńSuper, że się udało Wam spotkać :))
OdpowiedzUsuńKochana! To jest kostka z Wawelu :) Ale Zośka może zawsze i wszystko. Myślisz, ze na naszej trawie siedzi grzecznie na kocyku ??
OdpowiedzUsuńoczywiście z kolekcji chłopięcej ;)
OdpowiedzUsuńi mamusie i tatusie :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście się udało, bo spotkanie wisiało na włosku...
OdpowiedzUsuńhaha świetne zdjęcia, takie radosne, widać, że spotkanie baaardzo udane
OdpowiedzUsuń3majcie się dziewczyny!
Dzięki... Ja próbuję się trzymać :O
OdpowiedzUsuńAaach, zazdroszczę! Nam brak rówieśników doskwiera, na osiedlu czasaaaaaaaaami spotyka, ale przeważnie ma kontakt ze "starszyzną" wśród dzieciaków :)
OdpowiedzUsuńwspólne pocieszanie rozbraja! :D
Ale byś musiała to pocieszanie zobaczyć :D u nas najbliżsi sąsiedzi, to równolatek, 3 latek i 5 latek, więc jest zabawa :) Dzisiaj się wbili do domu nam, jak Zofia kolację jadła :D
OdpowiedzUsuń