Frytki z tytki
Jakiś czas temu już mogliście zobaczyć na blogu to zdjęcie. Jak wiecie, w Poznaniu mieszkaliśmy całe studia, a teraz jesteśmy szczęśliwymi mieszkańcami powiatu.
Choć bardzo cieszymy się, że już nie musimy zgiełku miejskiego doświadczać na co dzień, czasem mamy chce się zjeść coś świńskiego, a najlepiej, jeśli jeszcze cena jest niezbyt obciążająca.
Street food
Modne ostatnio pojęcie. Ja tam jeść na ulicy nie lubię, Zosię chętnie zabiorę do jakiegoś cywilizowanego miejsca. Czasem jednak ochota na coś 'po drodze' wygrywa :-)
Bar przy teatrze muzycznym
Kurcze, zwróciłam na to miejsce uwagę od razu. No zwykła przyczepa stojąca na skrzyżowaniu, przy galerii, przy operetce, na skrzyżowaniu Ratajczaka i Niezłomnych, przy "nowym" wejściu do Browaru. ChiChi4U.
Minęliśmy ją po festynie rodzinnym organizowanym przez Świadomą Mamę i złapaliśmy się na frytki.
Frytki z tytki
Niby nic nadzwyczajnego, ale one nie śmierdzą, a pachną, mamy do dyspozycji kilka zestawów, m. in. z kebabem czy stripsami. Właściwie standard fast foodów, ale?
Podane w przyjemny sposób, z dbałością o szczegóły. Krzesełka co prawda plastikowe i w tyłek parzyły, ale byliśmy z wózkiem, nie były więc nam potrzebne ;-) stoliczek z palet i drewniane widelczyki, które spodobały się nawet Zośce.
Białe palety - to dopiero klimat |
Nawet na ulicy nie zapomnieli o dekoracji ;) |
Ale, że drewniane widelce? |
Jeśli czasem lubicie zjeść coś niezdrowego, lubicie wciągnąć frytki, a nie lubicie czekać na nie pół godziny i jeść flaków opitych tłuszczem, to zajrzyj w to miejsce :-)
No popatrz :) Ile ja tam razy przechodziłam :)
OdpowiedzUsuńCiekawe pewnie smacznie było. My od dawna do burgerowni się zbieramy ale jakos nam nie po drodze choć daleko nie mamy.
OdpowiedzUsuńNo powiem szczerze, że to bardzo ciekawe miejsce. Zaskoczył mnie kąt do jedzenia - fajnie nietuzinkowo zorganizowany. Jeśli mówisz że żarcie jak na uliczne całkiem fajne to cóż, warto spróbować. Niestety ja do tego miejsca mam stanowczo za daleko :P a szkoda :)
OdpowiedzUsuńNo daleko... Daleko tam jednak mamy.
OdpowiedzUsuńNo widzisz. Ja też pierwszy raz wpadłam, a że miałam ochotę, na świńszczyznę, to zostałam ;)
OdpowiedzUsuńNo to idź, zanim Mały się wyprowadzi z brzuszka :)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, ale jakbyś miała nas odwiedzać, to przechodząc możemy wejść i zjeść :)
OdpowiedzUsuńDaleko, niedaleko... "ESKA" wykończona, autostrada też. 2,5 godziny drogi ;)
OdpowiedzUsuńMy tylko tamtędy autem przemykamy, to i czasu i chęci na stawanie nie mamy :/ Ale za to zaliczyliśmy budę Food Patrolu i polecamy jak coś :)
OdpowiedzUsuńOczywiście przy okazji np odwiedzin u Budujących, a nie specjalnie po fryty :)
OdpowiedzUsuńno to przy okazji sprawdzone, to zajdziemy... Ja raczej jedzenia poza domem nie planuję, "samo się dzieje" :)
OdpowiedzUsuńA potem razem na frytki- to jest mysl! Pozdrawiamy serdecznie.
OdpowiedzUsuńPs. Fajna spacerowka.
OdpowiedzUsuńOczywiście :)
OdpowiedzUsuńSpacerówka jest super, ale już nam za wielka, dlatego szukamy czegoś kompaktowego :)
OdpowiedzUsuń