A ty jesteś wariatka, tak jak twoja matka!
No i nie wiem, czy płakać, czy się śmiać |
Zośka szaleje. Szaleje radością, tryska uśmiechami, pogodą ducha... I nagle? Trach! Dupa! Nie ma dobrego nastroju... Ryk, wycie i papy darcie...
Nie powinno się tak mówić? No nie, czasem jednak sił już brak...
Barometr
Kto śledzi mój profil FB, ten wie, że Zośka już pierwsze kroki do bycia pogodynką poczyniła i reaguje na zmiany pogody... Reaguje? Nie... To złe słowo... Przed ostatnią burzą dostała ataku wyjca! Dlaczego akurat najmłodsi muszą tak to odczuwać? Dlaczego akurat Ona?
Charakterek
O ten też coraz częściej Zośka próbuje pokazać... Powiem szczerze, że jak patrzę teraz na jej nastroje zmienne i próby wymuszania, boje się bardzo jak to będzie z buntem dwulatka... Może Zofia przechodzi go już teraz...? Nie! To pewnie bunt dziesięciomiesięczniaka. Zauważenie, co może, a czego nie może. Próba sił?
Ale jest jak matka
Czyli, że ja ;-). Kiedyś ktoś mi powiedział, że mnie albo się lubi, albo nie. Nie ma stanu pośredniego. Nie ma obojętności... Tak samo jest z Zośką. Albo się ją kocha, albo się nie chce jej widzieć... Rzadko zdarzają się chwile bierne ;-) przynajmniej w ostatnich tygodniach :-) No, ale na szczęście wystarczy trochę oddechu, i wszystko wraca do normy... Każdy z nas miewa gorsze dni, potrzebuje przytulenia. Zośka np. wczoraj chciała przytulania przez 8 godzin :P stale... Spała 20 minut w ciągu dnia, chciała być na kolanach, złaziła, bo jej się nudziło i wracała znów... O! Takie to jej rozterki...
Czasem jednak muszę coś zrobić
Jeść trzeba, żyć trzeba. Czasem coś posprzątać... Wtedy się łamię, puszczam bajkę i mam chwilę spokoju. Zaznaczam jednak, od pewnego czasu tv rzadko kiedy włączamy. Mamy podstawowe programy, bez tych bajkowych. Bajki zatem puszczam z laptopa, więc nie mogę wtedy z niego korzystać. To bardzo dobre rozwiązanie. Nie korci mnie, żeby wtedy zaglądać na bloga, czy robić cokolwiek nie dla domu. Bajki są ostatecznością, kontrolowaną i dawkowaną :)
I teraz mamo sobie idź |
A co się dzieje?
No wiadomo. Skok rozwojowy, ząbki, chęć wymuszenia, ciągłej zabawy i zainteresowania. Do tego dochodzi znudzenie zabawkami i inne pierdoły, które skumulowane dają nam nieźle popalić. Co by to jednak nie było. DAMY RADĘ :) Kawa za dnia, wieczorne rozmowy z ukochanym i jest moc na następny dzień :)
Dzień dobry :) |
Co w tym skoku?
Sekwencje zdarzeń. Ma zacząć rozumieć, że coś dzieje się po coś. Powinna zacząć przyjmować, że kilka małych kroczków prowadzi do zakończenia sytuacji... i co?
- Jak siedzi w wannie i chce wyjść - woła MAMA.
- Kiedy marudzi, a ja przyrządzam jedzonko, wystarczy, że "zaśpiewam" - będziemy jeść i już wie, że nie trzeba dalej grymasić.
- Kiedy wołam na nocnik, to (w zależności od nastroju i zawartości pieluchy) ucieka lub biegnie czym prędzej :)
- Jak widzi, że auto wjeżdża, albo słyszy, że tata wchodzi, mówi TATA.
- Ma to też złe strony. Wie, że jak zacznie płakać, to ją wezmę, więc udaje... Wyje całkowicie bez łez tylko po to, żeby coś - tam dostać. Ale z tym walczymy i staramy się kontrolować jej zapędy aktorskie.
Raz na wozie raz pod wozem
Niestety, jak zawsze. Co jest pocieszające? Że każdy gorszy dzień niesie za sobą nowe umiejętności, nowy, lepszy dzień. Po nieprzespanej nocy (kiedy to Zośka też się męczy), mamy spanko do 9 i dłuższą regenerację :) Mam jednak nadzieję, że będziemy się dogadywać coraz lepiej. Mam nadzieję, że z każdym dniem, będziemy się wszyscy lepiej rozumieć i reagować na swoje potrzeby. Mam nadzieję, że skoki się skończą, zęby wyjdą i za jakiś czas będziemy razem piekły ciasteczka :D a uśmiech będzie nadal górował nad rykiem :)
ha ha ha. Dziś będzie dobry dzień |

Coś wiem o buntach i grymasach:) Mi też czasami brakuje cierpliwości i siły. W takich momentach ściskam pośladki biorę 2 głębokie oddechy i próbuje nie dać się zwariować:)
OdpowiedzUsuńOj to jak za parę lat obie będziecie miały gorszy dzień, to Menżu będzie miał przechlapane ;) będzie się u was działo ;)
OdpowiedzUsuńTwoja mała Buntownica. Z tego co piszesz to trzeba przyznać,że jednak charakterek ma, no i kto wie.. może właśnie po mamie :)
OdpowiedzUsuńKażdy z nas od czasu do czasu ma chandrę ale szkoda takich maleńkich istotek (i szkoda siebie)... Reagowanie na zmiany pogody zwłaszcza w PL nie będzie niczym prostym. Oby nie przechodziła tego drastyczniej a najlepiej byłoby, gdyby z tego wyrosła
My przechodzimy to samo;-) teraz rzadko kiedy mała ma dobre dni. Wiecznie chce żeby mama była obok a najlepiej to zeby nosiła przytulała caly dzien. Kiedy próbuje zdjąć córkę z kolan i poradzić obok to jest okropny wrzask. Wymusza okropnie:-) do kojca ją wsadzić nawet na minutę to dla niej dramat nie do przejścia:-P a zeby bylo weselej to wychodzi jej drugi ząb trzonowy czwórka dokladnie wiec noce tez nie wesołe. A zeby bylo jeszcze fajniej to jestesmy codziennie same całe dnie bo tata remontuje nam nowe gniazdko;-) wiec znudzenid malej jest okropne:-P czekam z niecierpliwością na te lepsze dni;-)
OdpowiedzUsuńSkąd ja znam to grymaszenie. U nas Buntownik na maxa :) Ale ostatnio coraz bardziej do ogarnięcia :)
OdpowiedzUsuńDacie radę, przecież po burzy zawsze wychodzi słońce :)
No ba, nie ma lekko Mamo ;)
OdpowiedzUsuńZ czasem, jak dziecko potrafi się wyslowic bywa łatwiej. .. do czasu aż nie zrozumie jaką ma moc w języku.
Keep calm i ciagnij do przodu ;)
ależ te Marudniki synchro mają!
OdpowiedzUsuń...jednak trzeba przyznać, że ile by jęków i bojów nie było, to widoki takie jak na ostatniej fotce wymazują irytację i zmęczenie... :))
niech już zęby wylazą! buziaki
No właśnie... trzeba próbować... :D
OdpowiedzUsuńJuż teraz nasze złe dni się pokrywają. Bo mój dzień zależy od niej :D
OdpowiedzUsuńNajlepiej by było. Ponoć większość dzieci "wali" na deszcz :D
OdpowiedzUsuńU nas na chwilę remontowe zawieszenie broni :) Trzeba odsapnąć troszeczkę :) Tymczasem trzeba sobie radzić...
OdpowiedzUsuńNo i to są dobre słowa na dzisiejszy wieczór :D
OdpowiedzUsuńOj i to będzie moje motto :D
OdpowiedzUsuńTak... Wymazują... Szkoda, że wszystko zmienia się tak szybko, że z tego nastroju w minuty trzy przechodzi do jęczenia. Ale akumulator już podładowany, można się tulić dalej ;P
OdpowiedzUsuńNic nie przebije siedzącego dziecka przed laptopem, które do zbliżającej się matki rzuca spojrzenie typu "nie przeszkadzaj!" :) Zapraszam do nas :)
OdpowiedzUsuńKażdy maluszek miewa gorsze dni :)
OdpowiedzUsuńMoja Lenka też miewa gorsze dni :D
Może i ryczy, ale słodka to Ona jest :) Poza tym- ja też nie tryskam całe dnie humorem, więc spoko Zosia- dogadamy się :)
OdpowiedzUsuńoj tak...
OdpowiedzUsuńCzyli, że zamierzasz nas odwiedzić ?? Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhahaha no takie życie ;D Na pocieszenie powiem Ci że moja młodsza też ma "trudny" charakterek po mamusi ;D Strach pomyśleć co to się będzie działo jak podrośnie ;P
OdpowiedzUsuńło ho ho... armagiedon :D
OdpowiedzUsuńMoże z wiekiem jej przejdzie? Bo inaczej to się będziecie gryzły jak ja z moim tatą (i tak go kocham :P)
OdpowiedzUsuńKurcze a po zdjęciach nie widać, że ten aniołeczek mm taki diabelski charakterek:) A z buntem dwulatka to chyba każdy sobie tłumaczy bez względu na wiek pociechy. Mój chyba naprawdę obecnie go przechodzi chociaż bywają dni, że jest cudownie grzeczny jak nie moje dziecko;)
OdpowiedzUsuńNie no, my się nie gryziemy :) Dzisiaj nie było szału na nagły deszcz, więc może tamto było wyjątkiem :)
OdpowiedzUsuńCharakterek ma po prostu :) Pewnie jak każde dziecko, chociaż tych złych dni jest mniej, ale bywają i bywają barrrrdzo intensywne :/
OdpowiedzUsuń