5 dań w 20 minut. Tęczowo, smacznie i zdrowo. Dla niemowląt i nie tylko
To wylądowało w zamrażarce |
Zacznijmy od czasu. Przygotowanie całości zajęło mi około 1,5 godziny, z czego rzeczywistej pracy było 20 minut.
Poza tym smak - warzywa po ugotowaniu na parze są soczyste i wręcz tryskają smakiem. Sama byłam nim zaskoczona :-) i jestem zauroczona i wściekła. Dlaczego? Bo dopiero teraz się za to w ten sposób zabrałam...
No i cena takiego przedsięwzięcia? Dobra, o kosztach wspomnę na końcu...
10 minut to przygotowanie warzyw do gotowania.
Bierzemy co nam pod rękę wpadnie. U mnie dzisiaj kolorowo. Chciałam za jednym zamachem przygotować różnorodne dania na cały tydzień. Więc postarałam się o takie warzywa:
- Pietruszka
- Seler
- Marchewka
- Buraczki
- Brokuły
- Szpinak
- Ziemniaczek
Wkładamy do gotowania na parze
Nareszcie ten wynalazek za całe 10zł znalazł się w naszej kuchni ;-)
"Magiczna" siatka do gotowania na parze - 10zł |
Teraz przychodzi czas na 'robi się samo'. Ale trzeba troszkę nadzorować. Co to oznacza? Różne warzywa wymagają różnego czasu gotowania. Najszybciej wyjmujemy brokuły, potem ziemniaki, pietruszka, seler. Kiedy już buraczki i marchewka są prawie gotowe wrzucamy szpinak, bo on właściwie potrzebuje 5 minut.
Kilka słów o naszych warzywach
- Pietruszka - głównie źródło wapnia, magnezu i potasu, które pozytywnie wpływają na krążenie krwi. Zawiera również sporo żelaza, potrzebnego do wyeliminowania anemii. Ja zazwyczaj używam jej jako dodatku, a nie głównej potrawy.
- Seler - Obie odmiany selera zawierają witaminę A, E, C (naciowy ma jej więcej) oraz naturalną witaminę B kompleks, łącznie z kwasem foliowym i witaminą PP. Warzywo to ma w dodatku dwa razy więcej witaminy C niż cytrusy, co jest szczególnie istotne w czasie panujących infekcji. Ale seler, to nie tylko witaminy, ale również źródło mnóstwa składników mineralnych w formie łatwo-przyswajalnej. Seler ma najwięcej fosforu wśród warzyw korzeniowych, a także sporo innych składników mineralnych, takich jak wapń, potas i cynk, a dodatkowo nieco magnezu i żelaza.
- Marchewka - Pomarańczowa nasza kochana karotka. To ona pomaga nam sprawić, że nasza skóra będzie delikatnie śniada... Marchewka to źródło składników mineralnych (potas, sód, wapń, fosfor, siarka, magnez, żelazo, mangan, miedź, cynk, kobalt), witamin (A, B1, B2, B6, C, E, H, K, PP), kwasu foliowego... Beta-karoten występujący w marchwi, to wspaniały pomocnik w wielu dolegliwościach, podobnie zresztą jak sama marchew, o tym dokładniej tutaj.
- Buraczki - Dostarczają nam wielu cennych pierwiastków, jak wapń, potas, fosfor, żelazo, magnez, kobalt a także witaminy A, C, B1. Są także źródłem kwasu foliowego. Podnoszą odporność organizmu i ...są pyszne. Wiecie przecież, że jestem zakochana w burakach? Buraczkowe love 7+
- Brokuły - to cenne źródło witaminy C. Roślina ta jest zasobna także w sole mineralne, takie jak wapń, fosfor, żelazo, siarka i potas oraz witaminy (między innymi A, B1, B2, PP), a także magnez. Poza tym jako zielone warzywo cudownie pomoże nam w walce z anemią. (ja w ciąży dzięki szpinakowi, brokułom i kaszy jaglanej nie miałam anemii w ogóle, choć było już na granicy...)
- Szpinak - to głównie źródło witaminy C, luteiny, magnezu i łatwo przyswajalnego żelaza. Czyli znów odporność, również odporność na stres oraz naturalny pogromca anemii. Poza tym dobrze przyrządzony jest pyszny. Pierwszy raz gotowałam go na parze - to jest mistrzostwo świata...
- Ziemniak - niedoceniany, choć wszędobylski. Przynajmniej u nas, w Wielkopolsce - krainie podziemnej pomarańczy ;) Zawierają one magnez, potas, fosfor, żelazo, wapń oraz niską zawartość sodu. Wielką zaletą ziemniaków jest to, że nie zawierają cholesterolu oraz nasyconych kwasów tłuszczowych. Zawierają w niewielkiej ilość pełnowartościowe białka oraz dużo błonnika. Ziemniaki posiadają również wiele witamin, są źródłem witamin D,E,K, B1, B3, B6, kwasu foliowego oraz witaminy C.
czy to nie piękne? |
I teraz kolejne 10 minut pracy
Czyli rozdrabnianie. Warzywa w podobnym kolorze możemy miksować bez czyszczenia blendera. Jeśli robimy "jedno po drugim" to wystarczy przepłukać końcówkę blendującą :D a nie dokładnie ją myć.
Tłuszcz
O tym pamiętajmy, ponieważ warzywa często zawierają szereg witamin rozpuszczalnych w tłuszczach - zapamiętajcie ADEK, czyli witaminy A, D, E i K nie mogą być wykorzystane bez odrobiny tłuszczu. Warto wykorzystywać różne tłuszcze. U nas na zmianę olej rzepakowy, oliwa i masło 82%.
5 dań - na każdy dzień tygodnia
gotowe warzywa podzielone na porcje |
Ziemniaczkowe
ziemniaki z pietruszką i selerem zmiksowałam z łyżeczką masła, a do całości dodałam koperek (mamy mrożony z ogródka). Zapach jest wspaniały. To danie ostatecznie podałam z dodatkiem ugotowanego żółtka.Ziemniaczki z koperkiem, masełkiem i żółtkiem |
Brokułowe
Brokuły zmiksowałam z pietruszką i selerem oraz olejem rzepakowym. Do tego dania dodałam kostkę mięska z królika i 2 kostki kaszy kukurydzianej i jaglanej. O KOSTKACHdanie brokułowe gotowe do mrożenia |
i przed podaniem |
Marchewkowe
też z pietruszką i selerem. Do tego troszkę oliwy z oliwek. Dodatkowo do samego posiłku dodałam ryż i odrobinę mięsa kurczaka (z kostek)piękny, zdrowy, pomarańczowy |
Buraczkowe
tutaj samego buraczka złamałam selerem, marchewką i pietruszką, a przed podaniem do dania dodałam kaszę jęczmienną średnio-drobną i królika (z kostek).buraczki - sam kolor cieszy |
Szpinakowe
to to, któremu najbardziej musiałam się opierać. Liście szpinaku zmiksowałam z ziemniakiem, selerem, pietruszką i odrobiną wody oraz olejem rzepakowym. Danie po rozmrożeniu podałam z żółtkiem jaja i kostką kaszy jeczmiennej. Było pyszne.piękna zieleń szpinakowa |
Danie przed podaniem |
Zachęcone do gotowania? Od siebie mogę dodać tyle. Każde z dań przygotowane na naturalnych produktach, bez odrobiny soli. Przez gotowanie na parze wydobyty został intensywny smak każdego z warzyw oraz ich wspaniała naturalna słodycz. Jestem zakochana!
Wszystkie dania zebrane na kupę |
A teraz kasa
No tak, bo po co się "narabiać"? Otóż koszty przyrządzenia tych 5 dań są znikome. Warzywa są bardzo tanie, a nawet jeszcze tańsze i będą coraz tańsze wraz z nadchodzącym "sezonem". Myślę, że chcąc kupić wszystkie składniki wydamy maksymalnie 3,5 zł. Natomiast kupno tego w słoiczkach (np z serii pierwsza łyżeczka, która jako jedna z nielicznych zawiera jedynie warzywa, tłuszcz i wodę - bez skrobi), to koszt 5x3,5= 17,5. Prostym rachunkiem mamy 14 zł TYGODNIOWO do odłożenia na super zabawkę, wejście na basen czy (idąc za Przewijką) "szaleństwa w biedronce" :P. Wszystkie kostki można stopniowo dodawać do naszej zamrażarki, a to naprawdę wygodna sprawa - polecam. To są te kawałki (kasza, ryż czy makaron), które dziecko z radością rozdrabnia dziąsełkami.
EDIT: Dzisiaj zrobiłam wszystko razy dwa - mam 10 porcji, czas przyrządzenia właściwie taki sam :)

Gdzie kupiłaś tę siatkę za dyche?
OdpowiedzUsuńUwielbiam warzywa gotowane na parze *-* Mniamusie są!
OdpowiedzUsuńLubimy takie gotowanie.
OdpowiedzUsuńPolecam(y) samodzielne przygotowywanie posiłków dla maluchów.
My (w zasadzie to justynka ...) praktykowaliśmy już przy pierwszej pannie, ale przy trzeciej to już perfekcja. Słoiczkowych dań używaliśmy w ostateczności, a ja sam podjadałem wielokrotnie to co miało być dla najmłodszej :)
Gotowanie na parze jest super, a jeszcze jak się ma parowar elektryczny, to już całkiem luzik - układa się warzywka na poszczególnych warstwach, na dół do specjalnego pojemniczka daje się świeże zioła np. z Lidla, ustawia się określony czas, po skończeniu samo się wyłączy. ;D
OdpowiedzUsuńOprócz oczywistych komplementów, do których szczerze i chętnie dołączam, dodaję, że podziwiam twoją organizację! Jak dla mnie jesteś numer 1!
OdpowiedzUsuńTeżmam taką siatę do gotowania na parMoje smyki brokuły uwielbiały. Młodszy lubi do dzisiaj starszy jest pod wpływem buntu jeśli chodzi o brokuł. Starszy przez półtora miesiąca jadał słoiczki potem zaczęłam gotować. Młodszy zjadł 3 słoiczki z racji wyjazdu wygodniej mi było mu zabrać.
OdpowiedzUsuńSiatka z ikei. Ma specjalne ucho do wyciągania. Słyszałam, że można kupić taniej np w sklepach z garnkami, ale mojej mamie zardzewiało. Ta wygląda solidnie ;)
OdpowiedzUsuńMmmm... A ja tak długo żyłam bez tego smaku ...
OdpowiedzUsuń:) też podjadam. Ja zawsze dania gotowe przeplatałam z tymi moimi, ale w tym tygodniu udało się tylko na tych, i Zosia jadła chętniej (nie dziwię się), więc mam jeszcze większą motywację :)
OdpowiedzUsuńChętnie przyjmę parowar elektryczny lub nawet garnek do gotowania na parze warstwowy od jakiegoś sponsora ;) Na razie muszę na niego zarobić ograniczając ilość słoiczków :) Jak gotowałam dla nas, to wrzucałam wiele ziół. Zośce jeszcze nie daję wszystkiego. Zaczęłam od koperku
OdpowiedzUsuńI jestem cała czerwona :P Dzięki :) Staram się jak mogę. Im bardziej się zorganizuję, tym lepiej mi wychodzi, więc robię to z korzyścią dla siebie - znów wyszło, że jestem egoistką ;)
OdpowiedzUsuńNa wyjazdy jak coś mam, to biorę moje robione, a czasem słoiczki, ale wtedy wybieram rybkę, bo nie mam jeszcze dobrej swojej rybki...
OdpowiedzUsuńE tam egoistka! Twoja korzyść jest wtórna, główny cel jest inny, więc wszystko gra :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam dania z warzywami. Często kupuję też mrożonki, ponieważ bardzo ułatwiają życie ;) Warto zerkać tylko na tył opakowania
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńOj w składzie czasem takie kwiatki, że ho ho :) np cukier w hippowych deserkach... ja z mrożonek toleruję szpinak, kalafior, brokuły. Nie przekonuje mnie jednak marchewka mrożona
OdpowiedzUsuńSzaleństwa w biedronce- wchodzę w to :)
OdpowiedzUsuńTeż gotuje obiadki dla Lenci na parze :) szpinaku i brokuł nie lubi ale za buraczkami przepada :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, chociaż u nas na początku wchodziły w grę tylko słoiczki, długo trwało zanim młoda przekonała się do domowych wyrobów.
OdpowiedzUsuńMama na 5 z plusem!! Dania rewelacyjne! I widać, że można mieć czas na gotowanie przy dziecku, jeśli się tylko chce:)
OdpowiedzUsuńWarto od czasu do czasu próbować ponownie. Zosia na początku pluła bananem - teraz zajada się bardzo chętnie :)
OdpowiedzUsuńMy początkowo też używaliśmy głównie słoiczków, potem tryb mieszany. Teraz głównie swoje dania, ale one są dużo smaczniejsze niż słoiczkowe. Tamte jakieś takie rozgotowane?
OdpowiedzUsuńMożna można, oczywiście! Dzisiaj miałam powtórkę, wykorzystałam godzinę Taty w domu i machnęłam 10 porcji :D a jak :D ale zmienię taktykę. Będę robić większą ilość, a z danego składnika i sukcesywnie dokładać do zamrażarki. Wtedy będzie jeszcze szybciej ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiamy warzywka! ale nie miksujemy... :) Przy czym to nie problem, obiadek dla Zochy to i tak chwilka :) ale słoiczki się chowają... :P
OdpowiedzUsuńZośka nasza dostaje dużo do rączki, też z naszych talerzy - ostatnio nawet bazylię :) ale jednak nie najadała się sama wcale ;)
OdpowiedzUsuńU nas tylko na parze :)
OdpowiedzUsuńMamy parowar elektryczny (3 poziomy) więc jest ten plus, że wszystko wkładam od razu i w tym samym czasie wszystkie składniki są gotowe. Takie małe ułatwienie :):)
Buraczka jeszcze ani razu nie robiłam... ciągle zapominam kupić :)
Ja cały czas dodaję oliwy z oliwek, ale widzę, że lepiej jednak zmieniać z masełkiem, czy olejem rzepakowym.
Najbardziej neutralny jest olej rzepakowy. Niemal nie zmienia smaku. Ja sama bardzo lubię masełko, ale staram się dodawać też oliwę. Ona ma charakterystyczny posmak. Tak naprawdę taka np. marchewka z masełkiem a z oliwą, to dwa dania o zupełnie różnym smaku :)
OdpowiedzUsuńA co z tym czasem? Brokuły gotują się szybko, a buraczki bardzo długo. Takie brokuły nie są potem zbyt rozgotowane?
Buraczka jako warzywo twarde kładziesz na 1 poziom, a brokuł czyli warzywo miękkie na 3. Na 2 poziomie zawsze mięsko lub rybka.
OdpowiedzUsuńNastawiam od 30 do 40 minut i zawsze wszystko jest super.
Widzę też, że osobno robisz warzywa i mięso. Ja od razu robię gotowy obiadek.
Aha... Mięso mam już gotowe po prostu. Bo jak całego królika ugotowałam i pomroziłam w kostkach, to teraz tylko kosteczki dokładam w miarę okazji :) tak jak kaszę. Jedno gotowanie raz na miesiąc albo dwa i kostki na dłuuugo :)
OdpowiedzUsuńTeż dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa znowu mam mięsko podzielone już na porcje, ale surowe. Zawsze wykładam jedną paczkę, np. indyka i z tego wychodzi mi jakieś 4-5 obiadków.
Ja się śmieję, że ten mój, to jedyna dobra rzecz jaką mam dzięki paleniu, bo dostaliśmy go z mężem za kody z paczek po papierosach. ;D To i tak marne wynagrodzenie, jak sobie człowiek policzy ile tych pieniędzy "puścił z dymem" i ile rzeczy mógł za to mieć (zwłaszcza gdy w domu 2 osoby paliły łącznie 2-3 paczki na dzień). Szczęśliwi ci, co nigdy się w ten nałóg nie wpakowali.
OdpowiedzUsuńPS. Nie pisz, że chętnie przyjmiesz, bo wielu mężów ma to do siebie, że takie rzeczy zapamiętuje, a potem zamiast fajnej kiecki lub sexy bielizny na rocznicę ślubu dostaje się żelazko, mikser, czy inszy sprzęt AGD. :P
W ogóle najlepiej mieć thermomixa. Ale to dopiero szaleństwo...
OdpowiedzUsuńA ja nawet na urodziny dostałam mikser, ale jeszcze mi to sprawia przyjemność. Menżu marzy o imadle ;P
OdpowiedzUsuńDostałam zamrożony w całości - nie było innej opcji, jak przygotować całego od razu ;) tylko dla nas te większe nogi przyrządziłam, a reszta dla Zośki :)
OdpowiedzUsuńMusze kupić seler naciowy bo widziałam. Widziałam już szparagi ale cena mnie odstraszyła...
OdpowiedzUsuńNie no na szparagi teraz nie ma szans one potrzebują bardzo ciepło, teraz to chyba tylko z takich plantacji wygrzewanych... Ja za naciowym nie przepadam, ale czasem chrupię, bo to jest warzywo, do którego trawienia wykorzystuje się więcej energii niż samo daje, czyli jedząc chudniemy :) Zosia już chrupała kiedyś z baru sałatkowego w Pizza Hut :D
OdpowiedzUsuńJa seleru się boję bo mam alergię i nie wiem jak Szymko. Co do szparagów pewnie wygrzewane ale już są. Tak samo ostatnio kupiłam szczaw a dziś znalazłam gruszki williamsa <3
OdpowiedzUsuńMy niedaleko mamy sad, i tam cały rok mamy jabłka wszelakie i gruszki. Z chłodni. Mniam :D
OdpowiedzUsuńkurcze ale kolorowo u was,,,Jaśko w sumie wsuwa już prawie wszystko co my...wiadomo że nie doprawione tak jak dla nas i w innej konsystencji...w ogóle z niego odkurzacz...wszystko by chcial to samo..nawet jak zje swoj obiadek to po nasz sięga..
OdpowiedzUsuńJa mam mnostwo dan pomrozonych dla Cali. To niesamowita oszczędność czasu ;)
OdpowiedzUsuńU nas podobnie, Zosia je swoje, a potem ja z mojego talerza wybieram marchewkę czy makaron dla niej :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńA ja czasem lubię marchew mrożoną - jak mam zamiar robić rybę po grecku, a nie mam czasu na tarcie marchewek. Cóż, parowar można zastąpić, a mnie z kolei marzy się taki "wariat", do którego wrzucasz co trzeba, dociskasz do obracającej się tarczy, a on trze sam. Mogłabym w końcu placki ziemniaczane porobić, bo szkoda mi czasu na zabawę z tarką przy tej ilości ziemniaków, która byłaby na obiad potrzebna.
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń